Hoogerbeets swój wpis umieścił w mediach społecznościowych w piątek 2 lutego, a trzy dni po tym doszło do trzęsienia o ogromnej skali o magnitudzie 7,8. Tragedia dotknęła południe Turcji i północną Syrię, a do sieci trafiły nagrania o obrazujące ogrom zniszczeń.

Jak podają media, interesujące jest to, że Holender, nazywany "mistykiem trzęsień ziemi", w swoich przewidywaniach bierze pod uwagę nieoczywiste argumenty i dane.

- To był największy kataklizm od 1939 roku. Ponad 5,3 tys. osób jest rannych. Zawaliło się 2818 budynków – powiedział prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan. - Trwają prace poszukiwawczo-ratownicze, dotychczas 45 państw świata zaoferowało nam pomoc – dodał.

- Co ciekawe, klęskę żywiołową przewidział Frank Hoogerbeets, pracujący w holenderskim instytucie SSGEOS, zajmującym się monitorowaniem geometrii między ciałami niebieskimi. Holender przekonuje, że aktywność sejsmiczna, w tym trzęsienia ziemi, są ściśle związane z ruchami planet. Jak dotąd, przewidział kataklizmy w Japonii i Nepalu. Holender zapowiadał w piątek 3 lutego, że region południowej Turcji, Syrii, Libanu może nawiedzić trzęsienie ziemi o magnitudzie 7.5 – czytamy na portalu wiadomosci.radiozet.pl.

- Łączę się sercem ze wszystkimi dotkniętymi poważnym trzęsieniem ziemi w środkowej Turcji.
Jak wspomniałem wcześniej, prędzej czy później stanie się to w tym regionie, podobnie jak w latach 115 i 526. Te trzęsienia ziemi są zawsze poprzedzone krytyczną geometrią planetarną, tak jak mieliśmy to w dniach 4-5 lutego – napisał w kolejnym wpisie na Twitterze holenderski naukowiec.