Wczoraj po południu w obwodzie twerskim w Rosji rozbił się należący do Jewgienija Prigożyna odrzutowiec Embraer ERG 135. Na pokładzie samolotu znajdowało się dziesięć osób. Rosyjskie władze poinformowały, że wszyscy pasażerowie i członkowie załogi zginęli. Późnym wieczorem rosyjska Federalna Agencja Transportu Lotniczego potwierdziła, że na pokładzie znajdował się m.in. szef Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn oraz jego prawa ręka Dmitrij Utkin.

Wydarzenia te komentował na antenie Polsat News były dowódca GROM gen. Roman Polko, który wskazał na metodologię działań Putina.

- „Najpierw wyciszył nastroje dając nadzieję wagnerowi, później przejął jego aktywa, rozproszył ludzi w różne miejsca, przejął część żołnierzy i wtedy, kiedy czujność była uśpiona, zadał decydujący cios, pokazujący, kto tu rządzi”

- powiedział wojskowy.

Podkreślił, że w ten sposób Putin wysłał jasny sygnał wszystkim potencjalnym naśladowcom Prigożyna, że bunt się nie opłaci. Przyznał przy tym, że zaskakuje, iż sam Prigożyn uwierzył, że może uniknąć konsekwencji swojego „marszu na Moskwę” sprzed dwóch miesięcy i wrócił do rosyjskiej stolicy.

- „To było do przewidzenia. To niesamowite, że Putin, który cały czas robi to samo, metodologicznie morduje swoich wrogów, upokorzony w taki sposób przez Prigożyna, jednocześnie zdołał coś namieszać w jego głowie, bo Pigożyn uwierzył, że on to jeszcze przeżyje. To było wyjątkowo naiwne”

- podkreślił gość Polsat News.

- „Prigożyn został zlikwidowany, bo za dużo wiedział. Ciekawe, że wszyscy z doradców Grupy Wagnera znaleźli się w jednej maszynie. Ostatnie dwa miesiące z pewnością były przez służby rosyjskie wykorzystane, żeby przejąć aktywa, przejąć ludzi, zobaczyć na kogo można liczyć i dopiero wtedy, kiedy okazało się, że Rosja zabezpieczyła swoje interesy, zabezpieczyła obszary prowadzenia brudnych wojen, to wtedy zdecydowali się na kluczowy cios”

- dodał.

Ocenił, że zastraszeni członkowie Grupy Wagnera teraz podporządkują się Kremlowi i – być może pod inną nazwą – dalej będą prowadzić działania dla Rosji w Afryce i na Bliskim Wschodzie.

- „Niestety, trzeba się też liczyć, że w naszym obszarze, w rejonie przygranicznym”

- zaznaczył.