Jak informuje mer miasta Andrij Sadowyj, zniszczonych lub uszkodzonych zostało co najmniej siedem przedsiębiorstw, a w jednej z miejscowości pod Lwowem pocisk trafił w dom jednorodzinny, zabijając czteroosobową rodzinę. To wydarzenie wstrząsnęło Ukrainą i ponownie zwróciło uwagę na rosyjską strategię terroru energetycznego – ataki na infrastrukturę mają doprowadzić do chaosu przed nadchodzącą zimą.

W ocenie gen. Romana Polko, byłego dowódcy jednostki specjalnej GROM, działania Moskwy są elementem wojny psychologicznej i totalnej strategii wyniszczenia.
– Rosja za każdym razem, zwłaszcza przed zimą, próbuje przede wszystkim zniszczyć infrastrukturę krytyczną, zastraszać. Teraz ataki są jeszcze bardziej intensywne, bo w czwartym roku wojny Rosja tak naprawdę rzuca na szalę wszystko – ocenił generał w rozmowie z Wirtualną Polską.

Według gen. Polko, Rosja dąży do pogłębienia kryzysu humanitarnego i ekonomicznego, by doprowadzić do znużenia społeczeństw zachodnich tematem wojny.
– Kreml doskonale pamięta, że Zachód w Afganistanie po kilku latach się zniechęcił. Teraz znów pojawiają się głosy: „ile można pomagać Ukrainie, niech oddadzą Donbas i będzie spokój”. To typowy element wojny psychologicznej, który Rosja prowadzi bardzo konsekwentnie – podkreśla były dowódca GROM.

Choć skutki ataków są dramatyczne, generał Polko nie ma wątpliwości, że Ukraina nie traci zdolności obronnych, a morale ukraińskiej armii wciąż pozostaje wysokie.
– Rosja na bieżąco produkuje różnego rodzaju drony i rakiety balistyczne, które stara się wykorzystywać po to, żeby jak najbardziej przytłoczyć Ukrainę w tym najtrudniejszym okresie. Jesień i zima to ogromne wyzwanie dla ludności cywilnej, ale Ukraina nadal walczy skutecznie i adaptuje się do warunków wojny na wyniszczenie – zauważa generał.

W jego ocenie wojna wciąż ma charakter pozycyjny, a linia frontu pozostaje względnie stabilna, choć Rosja próbuje przełamać obronę ukraińską nie tyle siłą manewru, co skalą zniszczeń i presją psychologiczną.
– To wciąż wojna na wyczerpanie. Front się nie przesuwa, ale Ukraina wciąż broni swojej suwerenności. Mam nadzieję, że rakiety Tomahawk też dotrą na Ukrainę i że społeczeństwo rosyjskie w końcu zacznie dostrzegać, że nie jest dobrze – że ta wojna dotyka obie strony – dodaje Polko.

Eksperci ds. bezpieczeństwa wskazują, że tegoroczne zmasowane ataki na Ukrainę mają na celu złamanie zdolności kraju do utrzymania funkcjonowania sieci energetycznej podczas zimy.
Rosyjskie wojska wykorzystują zarówno rakiety manewrujące typu Kalibr, jak i irańskie drony Shahed-136. Celem jest nie tylko sparaliżowanie gospodarki, ale również uderzenie w morale społeczeństwa ukraińskiego.

Generał Polko zwraca uwagę, że Putin realizuje logikę „totalnej wojny”, w której nawet porażki na froncie mogą być przedstawiane w propagandzie jako element długofalowej strategii.
– Dla Kremla liczy się czas i odporność Zachodu. Rosja gra na wyczerpanie – własne i cudze. Jeśli świat zacznie się męczyć wojną, Moskwa może próbować wymusić polityczne rozwiązania korzystne dla siebie – tłumaczy wojskowy.

Były dowódca GROM podkreśla także, że jedność sojuszników Ukrainy jest kluczowa, a każde osłabienie wsparcia militarnego i finansowego może zostać wykorzystane przez Moskwę.
– Rosja testuje granice naszej determinacji. Jeśli Zachód zacznie się cofać, Putin to wykorzysta. Tylko konsekwentne wzmacnianie Ukrainy – nowoczesną bronią i systemami obrony powietrznej – może przełamać ten impas – mówi generał.

Polko przypomina również, że Ukraina nie walczy tylko o siebie, ale o bezpieczeństwo całej Europy. – Jeśli dziś padnie Kijów, jutro Rosja sięgnie po Mołdawię, państwa bałtyckie i granice NATO. To dlatego wspieranie Ukrainy to nie kwestia litości, lecz obrony własnych interesów strategicznych – podsumowuje.