Dziennikarz śledczy Witold Gadowski udzielił wywiadu portalowi DoRzeczy.pl, w którym skomentował sprawę zbiegłego na Białoruś sędziego WSA w Warszawie Tomasza Szmydta. Publicysta stwierdził, że „nie jest to kwestia polityczna”, a raczej „należy tutaj powiedzieć o złej pracy polskich służb”.
- „Pan sędzia był związany z dwiema stronami sporu politycznego. Był powiązany nawet z obecnym wiceministrem sprawiedliwości Dariuszem Mazurem poprzez stowarzyszenie Themis. Zatem nie w polityce leży clou problemu”
- powiedział.
Zdaniem Gadowskiego, sedno sprawy leży w tym, że Szmydt „był hodowany przez białoruskie KGB i to najprawdopodobniej od czasów studenckich”.
- „On mógł być w stanie uśpienia przez długi czas, jednak gdy doszło do działań wojennych zaczęto od niego domagać się określonych działa”
- ocenia rozmówca DoRzeczy.pl.
Dziennikarz podzielił się swoimi nieoficjalnymi ustaleniami, wedle których Szmydt wyjechał na Białoruś, bo nie radził sobie psychicznie. Wskazał też, że Szmydt był uwikłany w „układ Narewki”. Gadowski pisał o tym układzie w powieści „Szlag trafił”.
- „Okazało się, że on działa i jest aktywny”
- podkreślił.