Według nieoficjalnych informacji przekazanych przez portal legaartis.pl, planowana opłata audiowizualna miałaby wynosić około 8-9 zł miesięcznie od każdej osoby, co daje rocznie kwotę rzędu 108 zł. Podatek miałby być naliczany przez urząd skarbowy i byłby powiązany z adresem domowym oraz liczbą zameldowanych tam domowników. Oznacza to, że każdy obywatel, niezależnie od tego, czy korzysta z usług mediów publicznych, miałby ponosić to obciążenie.
Bogdan Zdrojewski, przewodniczący sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu, wyjaśnił, że nowy podatek miałby być integrowany z systemem podatkowym, co ułatwiłoby jego ściągalność. Taki krok miałby również rozwiązać problem niskiej ściągalności abonamentu RTV, który od dawna stanowi wyzwanie dla polskiego systemu finansowania mediów publicznych.
Pomysł wprowadzenia nowego podatku audiowizualnego wywołał mieszane reakcje. Z jednej strony zwolennicy argumentują, że jest to konieczne, aby zapewnić stabilne finansowanie mediów publicznych, które pełnią ważną rolę w edukacji i dostarczaniu niezależnych informacji. Z drugiej strony, przeciwnicy podnoszą obawy dotyczące prywatności i sprawiedliwości społecznej. Wskazują, że obciążenie wszystkich obywateli dodatkowymi opłatami, niezależnie od ich korzystania z mediów publicznych, może być nieuczciwe, zwłaszcza dla osób o niższych dochodach.
Pojawiają się również głosy krytyczne dotyczące samego sposobu naliczania opłaty. Powiązanie podatku z adresem domowym może prowadzić do niejasności i problemów z jego egzekucją, zwłaszcza w przypadku większych gospodarstw domowych czy rodzin wielopokoleniowych.
Wprowadzenie podatku audiowizualnego rodzi również szereg pytań o etyczne i społeczne implikacje takiego rozwiązania. Obciążenie wszystkich obywateli dodatkowymi opłatami za media, z których niekoniecznie korzystają, może być postrzegane jako naruszenie ich autonomii. W szczególności osoby, które nie oglądają telewizji ani nie słuchają radia, mogą czuć się niesprawiedliwie traktowane, zmuszane do płacenia za usługi, z których nie korzystają.
Krytycy wskazują też na problem naruszania prywatności, szczególnie jeśli podatek miałby być powiązany z adresem domowym i liczbą domowników. Taki mechanizm może prowadzić do niepotrzebnego inwigilowania obywateli przez organy państwowe, co budzi obawy o potencjalne nadużycia.