W kwietniu Departament Stanu USA wyraził zgodę na ofertę sprzedaży Polsce do 400 pocisków AIM-120D-3 o wartości szacowanej na ok. 1,33 mld USD, otwierając drogę do umowy z producentem. Jednak procedura krajowa wymaga zgody zespołu sterującego zarządzającego FWSZ — organu, w którym zasiadają przedstawiciele Ministerstwa Finansów, Banku Gospodarstwa Krajowego i MON. Według oficjalnych informacji Agencji Uzbrojenia w tej chwili nie ma zgody tego zespołu na realizację zakupu.

Były minister obrony i politycy opozycji alarmowali publicznie, że brak finansowania może oznaczać, iż pierwsze katapultowane do służby F-35A trafią do kraju bez w pełni odpowiadającego im uzbrojenia, co w opinii krytyków przeczyłoby logice kosztownych inwestycji w samoloty i infrastrukturę. Taką tezę podniósł m.in. poseł Mariusz Błaszczak, wskazując na dokumenty i braki środków w resorcie. Jednocześnie Agencja Uzbrojenia przyznaje, że zwyczajowo zamówienia finansowane ze środków zwrotnych FWSZ wymagają gwarancji spłaty z budżetu na kolejne lata — a możliwości MON w tej kwestii mogą być ograniczone.
Na szczęście dla sił powietrznych, F-35A nie byłyby całkowicie pozbawione możliwości walki powietrznej: Polska wcześniej zamówiła i planuje dostawy innych typów pocisków, m.in. AIM-120C-8 i AIM-9X Sidewinder, które mogą być używane przez F-35A. Jednak AIM-120D-3 to nowsza generacja — z większym zasięgiem, dwukierunkowym łączem danych oraz ulepszonym systemem naprowadzania — i to on miał dać polskim F-35 przewagę w starciu z najnowszymi rosyjskimi pociskami i samolotami. Brak D-3 zmniejsza maksymalny potencjał powietrznej „dominacji”, do której dąży polskie dowództwo.

Oferta amerykańska nie jest trwała w nieskończoność — sloty produkcyjne, które mogłyby przypaść Polsce, są ograniczone, a inne państwa (m.in. Niemcy, Finlandia, Australia) również otrzymały zgody na zamówienia wersji D-3. Jeśli Polska nie podpisze umowy w wymaganym terminie, jej miejsce w kolejce produkcyjnej może zostać zajęte przez kontrahentów, a pozyskanie tej broni w krótkim terminie stanie się mocno utrudnione — z długimi terminami dostaw i wyższymi kosztami. To ryzyko zwracają uwagę analitycy i byli dowódcy.

Sprawa zakupu AIM-120D-3 stała się testem dla deklaracji na papierze: w nowym „Programie rozwoju Sił Zbrojnych RP na lata 2025–2039” jednym z priorytetów ma być „dominacja w powietrzu”. Realne finansowanie tej strategii wymaga jednak konfrontacji z ograniczonymi środkami budżetowymi i wyborami między różnymi programami modernizacyjnymi. Jeśli priorytety nie zostaną przesunięte i zabezpieczone środkami — zdaniem ekspertów — Polska może utknąć w fazie półśrodków: nowoczesne platformy bez kompletnego uzbrojenia lub opóźnione dostawy kluczowych systemów.

Rozwiązaniem mogłaby być realokacja środków w części 29 budżetu (Obrona narodowa), przesunięcia między programami czy porozumienie z MF dotyczące harmonogramu spłat z FWSZ. Alternatywnie Polska może zdecydować się na mniejsze, etapowe zamówienia lub na finansowanie z budżetu bezpośrednio (tak jak to zrobiono w innym kontrakcie), kosztem odłożenia innych programów. Każde z rozwiązań ma swoje koszty i polityczne konsekwencje — a czasu na decyzję jest niewiele, jeśli Warszawa chce utrzymać miejsce w kolejce do produkcji AMRAAM-ów.