Media obiegła w ostatnich dniach historia rolnika z Gałkowic w Świętokrzyskiem, który zaprosił do samozbiorów papryki, by ta się nie zmarnowała. W dramatycznej sytuacji są jednak nie tylko hodowcy tego warzywa. Polskę zalewają ziemniaki z Niemiec czy Holandii, a polscy rolnicy nie mają szans na sprzedaż plonów. O problemach tych mówił dziś wiceprezes PiS Mateusz Morawiecki, który odwiedził gospodarstwo rolne Dużew.

- „Polski rolnik musi być szanowany. To, co dziś dzieje się na polskiej wsi, woła o pomstę do nieba. Dzisiaj rozmawialiśmy o problemach w różnych sektorach polskiego rolnictwa, ale cały internet zalany jest różnymi obrazkami, filmikami, w których widać wyraźnie, że koszt produkcji takich warzyw jak papryka, ogórki, ale także pomidory czy ziemniaki jest taki, że następnie w skupie ceny są za niskie, aby pokryć w ogóle podstawowe koszty”

- mówił były premier.

Przypomniał, że w podobnych sytuacjach rząd Zjednoczonej Prawicy podejmował stosowne interwencje.

- „Mamy tragedię, łzy na polskiej wsi i rząd musi wreszcie wziąć się do roboty. Z ministrami rolnictwa, którzy dzisiaj ze mną tu są – Anią Gembicką, Robertem Telusem – za każdym razem interweniowaliśmy. W chwilach takich jak ta państwo musi interweniować. Bo  w rolnictwie mamy charakterystyczne cykle, świńskie górki, różne zjawiska. I państwo musi wtedy wesprzeć w tych trudnych czasach”

- podkreślił.

Dziś jednak, jak stwierdził, „rolnicy są pozostawieni sami sobie”.

- „Wzywam mojego następcę do natychmiastowego działania. Siedzi sobie w tej swojej willi premiera i pali cygaro, nie robiąc nic, śmiejąc się w kułak z polskich chłopów. Trzeba szacunku, panie Tusk, do polskiego chłopa, polskiego rolnika. Weźcie się natychmiast do roboty. Co wy robicie?! Ogórki gniją, papryka gnije. Powinniście natychmiast zakasać rękawy i jechać do tych gospodarzy. Gdzie pan jest, panie Tusk?! Powinien być pan dzisiaj z polskimi rolnikami”

- apelował parlamentarzysta.