Propozycja spotkała się jednak z ostrą krytyką ze strony polityków opozycji, zwłaszcza Prawa i Sprawiedliwości. Przemysław Czarnek, były minister edukacji i nauki, uznał rządowy projekt za próbę obejścia zapisów konstytucji i de facto wprowadzenie w Polsce związków partnerskich.

Poseł PiS przypomniał, że art. 18 Konstytucji RP jasno stanowi, iż „małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny znajduje się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej”. W jego ocenie każda próba poszerzenia tego pojęcia o inne formy wspólnego pożycia jest „pogwałceniem Konstytucji i uderzeniem w instytucję małżeństwa”.

Czarnek podkreślił, że państwo może znaleźć rozwiązania ułatwiające życie osobom prowadzącym wspólne gospodarstwo domowe, bez konieczności tworzenia nowych form związków.
„Nie rozumiem, dlaczego nie można rozmawiać o tym, że jak dwoje, czy troje, czy pięcioro nawet ludzi mieszka razem, i to nie muszą być partnerzy, to może być rodzeństwo, czyli wszyscy, którzy prowadzą wspólne gospodarstwo domowe, nie mogliby mieć ułatwionego dostępu do informacji medycznych albo sposobu dziedziczenia” – powiedział polityk.

Zdaniem posła, wprowadzenie instytucji związków partnerskich jest niepotrzebne i „sprzeczne z konstytucją”. „Tylko po co od razu robić związki partnerskie? To jest uderzenie w małżeństwo, zupełnie niepotrzebne” – dodał Czarnek.

Komentarz

W tle dyskusji o ustawie coraz częściej pojawia się pytanie o zewnętrzne inspiracje i geopolityczne źródła presji ideologicznej. Od kilku lat w Europie obserwuje się nasilone działania ruchów powiązanych z ideologiami gender, LGBT i tzw. kulturą woke, które pod hasłami równości i tolerancji realizują głęboko polityczny cel – rozbijanie tradycyjnych struktur społecznych i rodzinnych.

Z perspektywy strategicznej jest to zjawisko o znaczeniu wykraczającym poza debatę światopoglądową. Coraz więcej analityków wskazuje, że ideologiczne projekty społeczne są wykorzystywane przez niektóre państwa w ramach wojny informacyjnej i psychologicznej.
Ich celem jest osłabienie tożsamości narodowej i wspólnoty kulturowej państw, co w konsekwencji prowadzi do dezintegracji społeczeństw Zachodu.

Współczesna wojna hybrydowa nie polega już tylko na działaniach militarnych czy cyberatakach. Obejmuje również manipulowanie wartościami, wzorcami życia i moralnością, by stopniowo rozbijać społeczeństwa od środka.
W tym kontekście ideologie gender, LGBT i woke stają się narzędziem tzw. miękkiej rewolucji kulturowej, której efektem ma być pozbawienie jednostki tożsamości, zakorzenienia i poczucia przynależności.

Tego rodzaju procesy są świadomie wspierane i inspirowane przez blok państw, który można nazwać neokomunistycznym – Berlin, Moskwę i Pekin. Niemcy, Rosja i Chiny, mimo różnic systemowych, łączą wspólny interes: osłabienie Zachodu poprzez erozję jego podstaw społecznych.
Promowanie ideologii gender i kultury woke wpisuje się w ich długofalową strategię – rozbijanie rodzin, atomizację społeczeństw oraz stopniowe osłabianie narodowych państw i struktur tożsamościowych.
To nie jest przypadkowy proces – to świadome działanie, element wojny ideologicznej nowego typu, prowadzonej nie bombami, lecz językiem, edukacją i kulturą.