Rosnące ceny mieszkań, sprzedający niemuszący podejmować żadnych negocjacji i oferty znikające w mgnieniu oka to charakterystyka dużych polskich miast. Analityk rynku nieruchomości Jan Dziekoński wskazuje jednak, że inaczej sytuacja wygląda w Polsce powiatowej oraz miastach mniej atrakcyjnych od Warszawy czy Krakowa. Kiedy w Warszawie szybko znikają oferty mieszkań w cenie 20 tys. za metr kwadratowy, to w Zabrzu czy Chorzowie z wytęsknieniem na nabywców czekają mieszkania z rynku wtórnego w cenie 4 tys. za metr.
- „Mieszkanie od dewelopera w dobrej dzielnicy Krakowa może zdrożeć o 10-15 proc., ale cena mieszkania w kamienicy w kiepskiej dzielnicy Łodzi może spaść o 20 proc. Łódź czy Katowice to miasta, w których nie wykluczyłbym korekt również na rynku pierwotnym”
- przewiduje Dziekoński.