Europa zagubiona w chaosie własnej tożsamości
Dr Paul Coyer, amerykański ekspert ds. geopolityki, rozpoczął swój występ ostrym stwierdzeniem: „Bezpieczeństwo wynika z tożsamości. A Europa znajduje się dziś w głębokim kryzysie tożsamości”. Zdaniem Coyera, kontynent, który niegdyś budował swoją siłę na wartościach cywilizacyjnych – wierze, rodzinie, narodowości – dziś dryfuje w kierunku bezosobowego technokratyzmu, w którym decyzje zapadają w biurach Brukseli bez legitymacji demokratycznej krajów członkowskich.
„Kontynent, który utracił wiarę w siebie, nie może się skutecznie bronić” – przestrzega dr Coyer. W jego ocenie wojna na Ukrainie obnażyła nie tylko rosyjską agresję, ale także strategiczną bezbronność Europy. Przez dekady państwa europejskie polegały na militarnym parasolu USA, zaniedbując własne siły zbrojne. „Między 1990 a 2020 rokiem Europa zredukowała liczbę czołgów o 85%, pojazdów opancerzonych o 64%, a artylerii o 56%” – wyliczał.
Wobec możliwego odwrotu Stanów Zjednoczonych od roli globalnego gwaranta bezpieczeństwa – zapowiadanego w doktrynie prezydenta Donalda Trumpa – Europa musi odzyskać zdolność do samodzielnego działania. Ale czy jest do tego gotowa?
Rozłam zamiast jedności. „Europa nie zna wspólnej doktryny”
Coyer nie szczędził krytyki wobec politycznej dezintegracji europejskich stolic. „Co uważa za największe zagrożenie Francja, a co Polska, Włochy czy państwa bałtyckie? Brakuje jednej wizji, wspólnej doktryny, jednolitego dowództwa” – mówił. Wskazał również, że pojęcie „autonomii strategicznej” Unii Europejskiej jest pustym sloganem, za którym nie stoją realne decyzje ani środki.
Panelista przestrzegał, że dyplomacja działa jedynie wtedy, gdy jest wsparta siłą, a siła – wspólnymi wartościami. „Jak kontynent, który cenzuruje głosy sprzeciwu i odrzuca swoje dziedzictwo, ma znaleźć w sobie odwagę, by przeciwstawić się Rosji?” – pytał retorycznie.
Trump, Ukraina i brutalny realizm
Coyer poruszył też temat wojny na Ukrainie. „Ukraińcy cierpią. Rosyjska agresja powinna być powstrzymana. Ale prawdziwa dyplomacja wymaga realizmu, a realizm – kompromisu. Trump to rozumie” – stwierdził. W jego ocenie zarówno Moskwa, jak i Kijów, a także wielu liderów z Europy Zachodniej, odrzucają dziś politykę kompromisu na rzecz przedłużania konfliktu.
Amerykański ekspert ostrzegł, że bez zasadniczego zwrotu Europa może utknąć w wojnie, której nie wygra. „To nie jest wybór między konfliktem a dyplomacją. To wybór między ułudą moralnej wyższości a realistyczną polityką opartą na interesie narodowym”.
Geoffrey Von Orden: Obudźmy NATO, zanim będzie za późno
Kolejnym panelistą był brytyjski konserwatysta Geoffrey Van Orden. Przedstawił on równie jednoznaczne stanowisko: „Putin chce cofnąć skutki rozpadu Związku Sowieckiego. Chce podporządkować sobie peryferie Rosji i rozdzielić Europę od Stanów Zjednoczonych”.
Zdaniem Van Ordena, projekt „autonomii strategicznej” Unii Europejskiej tylko pomaga Kremlowi. Zamiast budować nową strukturę obronną bez USA, Europa powinna skupić się na odbudowie i wzmocnieniu NATO. „Jeśli powiemy Amerykanom, że ich nie potrzebujemy, oni naprawdę mogą nas zostawić samym sobie” – ostrzegał.
„Siła odstraszania polega na jedności militarnej, politycznej i społecznej. Jeśli Moskwa zobaczy, że jesteśmy podzieleni, będzie nas testować. Jeśli zrozumie, że jesteśmy zjednoczeni – nie wygra” – mówił Van Orden.
Konflikt czy dyplomacja? Europa na rozdrożu
Obaj prelegenci zgodzili się co do jednego: Europa stoi dziś przed wyborem fundamentalnym. „Droga do pokoju i bezpieczeństwa nie prowadzi przez frazesy o unijnych wartościach, ale przez odwagę cywilizacyjną, realizm polityczny i odbudowę potencjału militarnego” – podkreślił Coyer.
Europa musi zdecydować, czy pozostanie zakładnikiem biurokratycznego marazmu, czy odważy się na nowy projekt cywilizacyjny oparty na suwerenności, tradycji i prawdziwej demokracji. Jak powiedział Coyer: „Dyplomacja zadziała tylko wtedy, gdy będzie oparta na sile. Siła wynika z jedności, a jedność – z wspólnych wartości. A dziś Europie tych wartości brakuje”.
Konferencja MEGA w Kiszyniowie była nie tylko debatą akademicką. Stała się sygnałem, że konserwatywne środowiska w Europie i poza nią szukają nowej doktryny bezpieczeństwa – nie jako alternatywy wobec NATO, lecz jako budowy realistycznego ładu, w którym Europa odzyskuje wiarę w siebie.
Mariusz Paszko
Pełna treść wystąpienia dr. Paula Coyera
(tł. z j. angielskiego MP)
Dr Paul Coyer o kształtującym się systemie bezpieczeństwa w Europie
Chișinău, Mołdawia, lipiec 2025
[Panel: Przyszłość bezpieczeństwa w Europie – konflikt czy dyplomacja?]
Dziś spotykamy się, by zmierzyć się z jednym z najpilniejszych pytań naszych czasów: czy przyszłość europejskiego bezpieczeństwa zostanie ukształtowana przez dyplomację – czy przez konflikt?
To nie jest tylko pytanie strategiczne czy techniczne. To pytanie o cywilizację.
Ponieważ bezpieczeństwo, u swych podstaw, wynika z tożsamości. A Europa, jak wszyscy wiemy, przechodzi kryzys tożsamości o historycznej skali. Kontynent, który niegdyś definiował się przez wiarę, rodzinę, tradycję, państwowość i miał silne poczucie cywilizacyjnej pewności siebie – dziś coraz częściej odrzuca całą swoją przeszłość i definiuje się przez biurokrację, podporządkowanie technokratycznym elitom oraz wydrążoną, pozbawioną duszy wersję tzw. „demokracji”, która cenzuruje sprzeciw i karze niezależne myślenie.
Powiedzmy to jasno: kontynent, który utracił wiarę w samego siebie, nie może się obronić.
A tymczasem wchodzimy w epokę, w której obrona nie jest już opcjonalna. Geopolityczne płyty tektoniczne gwałtownie się przesuwają, a światowy porządek szybko przybiera nowy kształt. Historia powraca – nie ta sterylna, wykładana w salach briefingowych w Brukseli, Paryżu, Berlinie i Londynie – lecz prawdziwa, niebezpieczna – pełna konfliktów, chaosu i zderzających się potęg.
Wojna na Ukrainie obnażyła nie tylko agresję Rosji, ale też głęboką dysfunkcję Europy. Przez całe pokolenia europejscy przywódcy chowali się za amerykańską potęgą militarną, jednocześnie tnąc własne budżety obronne i rozbudowując systemy opieki społecznej. Dziś, gdy Stany Zjednoczone – pod przywództwem prezydenta Trumpa – słusznie rewidują swoje globalne zobowiązania i domagają się uczciwości od sojuszników, Europa zostaje wezwana, by wreszcie sięgnąć po odpowiedzialność.
A prawda jest taka: Europa nie jest gotowa.
Bez amerykańskiego wsparcia strategicznego Europa nie dysponuje wystarczającą siłą bojową, by się obronić.
W latach 1990–2020 liczba podstawowych czołgów bojowych w Europie zmniejszyła się o 85%, pojazdów opancerzonych o 64%, a artylerii o 56%. Nawet Niemcy – rzekomy silnik gospodarczy Europy – z trudem wystawiają choć jedną w pełni operacyjną brygadę pancerną. Mimo pozytywnych wyjątków, jak Polska, nie jest tajemnicą, że dekady niedoinwestowania, samozadowolenia i zależności od Waszyngtonu pozostawiły kontynent wojskowo pustym.
Jeszcze gorzej – Europa jest politycznie i kulturowo rozdrobniona, co wraz z rozbieżnymi percepcjami zagrożeń powoduje strategiczny chaos. Co Francja uważa za główne zagrożenie? A Polska? Włochy? Hiszpania? Niemcy? Kraje bałtyckie? Nie ma jednej wizji, wspólnej doktryny, zintegrowanego dowództwa – tylko konkurujące interesy, kształtowane przez zupełnie odmienne wartości i priorytety. Bruksela mówi o „autonomii strategicznej”, ale nie wie nawet, co to znaczy, nie mówiąc o tym, jak ją zbudować.
To nie tylko porażka polityki. To porażka przekonań.
Jak kontynent, który cenzuruje odmienne poglądy, ucisza konserwatywne wartości i wstydzi się własnego dziedzictwa kulturowego, może znaleźć w sobie odwagę, by stawić czoła Rosji – lub komukolwiek innemu?
Dyplomacja i odstraszanie działają tylko wtedy, gdy wiemy, kim jesteśmy, w co wierzymy i czego nigdy nie oddamy. Jeśli Europa nie potrafi określić swojej tożsamości – jak może się obronić?
Porozmawiajmy teraz szczerze o Ukrainie.
Naród ukraiński wiele wycierpiał, a rosyjska inwazja musiała zostać powstrzymana. Ale dyplomacja wymaga realizmu. A realizm wymaga kompromisu. Prezydent Trump to rozumie. Ale spotkał się nie ze współpracą, lecz z konfrontacją – ze strony Kijowa, Moskwy, a także wielu w Europie Zachodniej, którzy zdają się bardziej zainteresowani przedłużaniem wojny niż szukaniem pokoju.
Nie zapominajmy: wojna to porażka dyplomacji.
Jeśli Europa naprawdę chce pokoju, musi wrócić do podstaw prawdziwej dyplomacji – opartej na twardych faktach i kompromisie, a nie na moralizatorskiej pozie.
Przed nami trudna droga. Ameryka może nie zawsze być obecna, by bronić Europy. I może nie powinna. Europa musi sama odbudować swoje zdolności. To oznacza nie tylko realne wydatki obronne, ale również kulturowe i cywilizacyjne odrodzenie, które nada tym wydatkom sens. Europa musi znów w siebie uwierzyć.
Musimy jednak także dostrzec nową szansę, jaką przynosi ten moment historyczny. Wraz z rozpadem dawnych struktur globalnych pojawia się przestrzeń – zwłaszcza dla państw średnich i mniejszych – by same wybierały swoją drogę. By odzyskały suwerenność. By na nowo określiły swoją tożsamość.
I by zbudowały porządek bezpieczeństwa oparty nie na abstrakcyjnych strukturach ponadnarodowych, lecz na rzeczywistości – na tradycji, państwowości i wartościach, które obywatele różnych europejskich państw uznają za warte obrony.
Czy zatem przyszłość Europy będzie kształtowana przez konflikt czy dyplomację?
Odpowiem: to zależy. Zależy od tego, czy Europa będzie nadal podążać drogą rządów elit, biurokratycznego autorytaryzmu w przebraniu „demokracji” – czy też odrodzi swoją duszę, odda władzę obywatelom i zbuduje przyszłość opartą na suwerenności, godności i prawdzie.
Dyplomacja działa tylko wtedy, gdy stoi za nią siła. Siła powstaje z jedności. A jedność – prawdziwa jedność – może powstać tylko na wspólnych wartościach. A dziś, wbrew temu, co się mówi w Brukseli, Paryżu i Berlinie, Europa nie jest „zjednoczona wspólnymi wartościami”.
Z powodu niezgody co do podstawowych wartości, braku zaufania między rządami i narodami Europy, braku zaufania obywateli do elit rządzących, zróżnicowanego postrzegania zagrożeń, braku odpowiedniej siły gospodarczej do odbudowy potencjału militarnego, spadku demograficznego i braku cywilizacyjnej pewności siebie – Europa znajduje się w trudnym położeniu, które ogranicza jej zdolność zarówno do zbudowania nowej architektury bezpieczeństwa niezależnej od USA, jak i do skutecznego prowadzenia dyplomacji, która mogłaby zapobiec katastrofie militarnej.
Przed Europą stoi ogromne zadanie – odnaleźć źródła swoich dawnych sukcesów, przywrócić szacunek do własnej historii, uznać błędy, stać się naprawdę „demokratyczną”, chroniąc prawa obywatelskie, a nie przywileje elit – czy to w Mińsku, Moskwie, Kijowie, Paryżu, Berlinie czy Brukseli. A jednocześnie stworzyć nową architekturę bezpieczeństwa i realistyczną strategię dyplomatyczną, która przywróci stabilność kontynentowi i umożliwi jego odbudowę gospodarczą – dając obywatelom Europy szansę na rozwój i dobrobyt.
Jako Amerykanin wierzę, że Europa jest ważna dla przyszłości Stanów Zjednoczonych i wciąż ma wiele do zaoferowania światu – nawet jeśli nie jest już centrum, wokół którego koncentruje się amerykańska strategia globalna. Mam nadzieję – i modlę się – byście odnieśli sukces.
Dziękuję.