– Będziemy tu przychodzić niezależnie od tego, co ta banda będzie wyprawiać – zapowiedział lider PiS, nawiązując do polityki stołecznego ratusza i prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, którego nazwał współodpowiedzialnym za „łamanie prawa” i blokowanie uroczystości smoleńskich.

Prezes PiS oskarżył także obecny rząd o próbę zamknięcia tematu katastrofy smoleńskiej w imię politycznej poprawności i wyborczych kalkulacji. – To jeden z wielu przykładów bezczelnego łamania prawa. Odpowiedzialność za to, że w Polsce nie można spokojnie co miesiąc wspominać wielkiej tragedii, to odpowiedzialność tych, którzy dzisiaj rządzą – stwierdził Kaczyński.

Katastrofa z 10 kwietnia 2010 roku, w której zginęło 96 osób – w tym prezydent Lech Kaczyński z małżonką Marią – stała się trwałym punktem odniesienia w polskiej debacie publicznej. Dla Prawa i Sprawiedliwości to nie tylko kwestia pamięci, ale również symbol walki o suwerenność, prawdę historyczną i niezależność Polski.

Obecne władze Warszawy, jak podkreśla PiS, ograniczają możliwość organizowania uroczystości i nie wykazują szacunku dla tych, którzy zginęli. Politycy obozu rządzącego natomiast chcieliby pamięć o tragedii należy oddzielić od bieżącej polityki, ponieważ – jak można się domyślać – temat jest dla nich mocno niewygodny.

Wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego zbiega się w czasie z ostatnim tygodniem kampanii przed wyborami prezydenckimi, które odbędą się już 18 maja. Rafał Trzaskowski, którego Kaczyński wprost oskarżył o blokowanie upamiętnień, jest jednym z głównych faworytów wyścigu o fotel głowy państwa. Kontrkandydatem wspieranym przez PiS i środowiska niepodległościowe jest Karol Nawrocki – historyk, obecny prezes IPN, popierany także przez NSZZ „Solidarność”.

Dla elektoratu prawicowego kwestia Smoleńska pozostaje żywa i emocjonalna. – To nie jest polityczna obsesja, to element narodowej tożsamości. Ci, którzy próbują ją zignorować, nie rozumieją polskiej duszy – mówią przedstawiciele PiS.