Bąkiewicz zaznaczył, że zarzuty są bezpodstawne, a prokuratura nie posiada nagrań ani innych dowodów poza zeznaniami jednego świadka. „Zarzuty są absurdalne i nie ma na nie żadnych dowodów. Traktuję sprawę jako próbę neutralizacji mojej działalności w przestrzeni publicznej, a tym samym osłabienia działań Ruchu Obrony Granic” – stwierdził lider ROG.
Prokuratura zastosowała wobec Bąkiewicza dozór policyjny dwa razy w tygodniu oraz obowiązek zgłaszania każdorazowego opuszczenia miejsca zamieszkania. Najbardziej kontrowersyjny jest zakaz zbliżania się do przejść granicznych z Niemcami w promieniu jednego kilometra. „Zarzut dotyczy znieważenia funkcjonariuszy, a nie granicy państwowej. Ten zakaz ewidentnie ma uniemożliwić nam prowadzenie działań na granicy” – tłumaczył Bąkiewicz.
Mecenas Krzysztof Wąsowski, obrońca Bąkiewicza, ocenił decyzję jako „szokującą” i podkreślił, że nie znajduje ona żadnego uzasadnienia w rzeczywistości procesowej. Podobną opinię wyraziło Stowarzyszenie Prawnicy dla Polski, wskazując na sprzeczność zakazu z konstytucyjnym prawem do opuszczenia kraju i powrotu do niego (art. 52 ust. 2 Konstytucji RP).
„Ten kuriozalny zakaz w teorii miałby uniemożliwić zbliżanie się do miejsca, przez które realizuje się konstytucyjne prawo. To jak pozwolenie na korzystanie z windy pod warunkiem, że nie stanie się przed jej drzwiami” – czytamy w komentarzu stowarzyszenia.
ROG to inicjatywa społeczna powołana przez Bąkiewicza, której celem jest obrona Polski przed masową migracją oraz ochrona tożsamości narodowej i wspólnoty społecznej. Ruch organizuje obywateli, działa na rzecz świadomości społecznej i wywiera presję na politykę państwa, podkreślając, że zawsze działa zgodnie z prawem i w duchu patriotyzmu.
Bąkiewicz odmówił składania wyjaśnień do czasu zapoznania się z materiałem dowodowym. Tymczasem jego sprawa budzi szerokie kontrowersje i jest interpretowana przez obserwatorów jako przykład nadmiernego stosowania środków zapobiegawczych wobec działaczy społecznych.