Swoimi refleksami Uznańska-Wiśniewska podzieliła się w programie Onetu, domagając się, by prezydent… poszedł na lekcje języka angielskiego.
- „Martwiło mnie trochę, że pan prezydent zrezygnował z wystąpienia w języku angielskim. Dlatego, bo uważam, że pan prezydent, wydaje mi się, nigdy nie miałam okazji tego oczywiście sprawdzić, ale wydaje mi się, że posługuje się językiem komunikatywnym, w języku angielskim”
- mówiła, sama nieco gubiąc się w składni języka polskiego.
- „A uważam, że w tych czasach, czasach największych napięć od czasu zimnej wojny, geopolitycznych na świecie, potrzebujemy prezydenta, który ma najwyższe kompetencje językowe. I oczekuję od prezydenta RP, że je wykształci, żeby mówić w sposób przekonywujący, jasny i klarowny w językach dyplomacji, nie tylko w języku polskim, na gremiach międzynarodowych”
- dodała.
Jej chaotyczną wypowiedź dziennikarz podsumował stwierdzeniem, że „namawia prezydenta, żeby poszedł na lekcje angielskiego”.
- „Oczywiście”
- odpowiedziała posłanka.
Kochani, opinia ekspertki od wyraźniego i niezawiłego mówienia w każdym języku pic.twitter.com/FrFTOkRJ7e
— Profesor Pingwin (@ProfesorPingwin) September 29, 2025