We wtorek będzie miało miejsce pierwsze czytanie projektu ustawy „500 plus”. Zaznaczając, że dla obozu rządzącego nie można odebrać determinacji w realizowaniu obietnic wyborczych to przy projekcie 500 plus w oczywisty sposób kruszy sobie zęby – co jest zresztą nieuniknione przy tak dużym przedsięwzięciu. Wprowadzenie kryterium dochodowego, które z pewnością jest efektem wyliczeń w ministerstwie finansów, zarówno z wizerunkowego punktu widzenia jak i zgodności z założeniami oraz misją projektu 500 plus, mającego symbolizować nowy początek walki Polaków o odwrócenie negatywnego trendu demograficznego jest dużą niedoskonałością – być może konieczną ale jednak. PiS powinien zrobić wszystko żeby 500 plus objęło wszystkie rodziny, bez progów, bez dodatkowych obostrzeń, wtedy ten słuszny projekt z dużo większą mocą symbolizowałby wyjście naprzeciw polskiej rodzinie. Jeżeli jednak musi istnieć próg to należałoby się zastanowić czy np. nie znieść limitów na pierwsze dziecko i poszukać oszczędności w innym miejscu programu. Przecież tak naprawdę to decyzja o pierwszym dziecku jest decyzją o założeniu rodziny, co z kolei jest jedną z najważniejszych „uchwał” podejmowanych przez młodych Polaków. Oczywiście trafimy zaraz (i słusznie) na argument, że w Polsce dominuje model 2+1, w związku z czym ważniejsze jest, żeby ten model zmieniać na 2+2 i więcej. Cóż, w polityce prorodzinnej rozwijanie skłonności do powiększania rodziny jest równie ważne jak namawianie do jej zakładania. Może nie takim złym pomysłem jest odłożenie na jakiś czas decyzji o wprowadzeniu pomocy w życie (choć politycznie jest na to trochę za późno) i poszukanie dodatkowego finansowania – ba! taką propozycję poddała nawet PO, która od piątkowej konferencji obiecała wspierać rząd własnymi poprawkami, szanując jak powiedział przewodniczący Neumann werdykt wyborczy Polaków – mam nadzieje (złudne), że może od tej pory wychowa się nam konstruktywna opozycja, która zamiast bronić demokracji i wolności słowa (a nie ma takiej potrzeby) przyczyni się znacznie do np. skoordynowania długofalowej polityki prorodzinnej w Polsce. Kto wie, może walka o tytuł lidera opozycji przyniesie nam coś dobrego, przecież nawet Nowoczesna zamiast kolejnego wniosku o przerwę, zapowiada projekt wsparcia polskich rodzin oraz proponuje kryterium dochodowe przy przyznawaniu 500 zł na dziecko. Jak tak dalej pójdzie to może dojść do tego, że Ryszard Petru i jego szanowne Panie o podwójnych nazwiskach przedstawią program partii!? Propozycja Nowoczesnej ma na celu odcięcie od 500 plus rodzin „zamożnych”. Pomysł jest zgodny z duchem solidarności, gdzie w dojrzałej demokracji bogaci poświęcają się żeby pomóc reszcie. Jednak zaproponowany próg 2500 zł  wbrew pozorom uderzy najprawdobodobniej w klasę średnią, a to właśnie klasa średnia jest motorem wszelkich zmian, również demograficznych. Przykładowa rodzina 2 plus 1, która zarabiając łącznie 7500 zł netto miesięcznie połowę swoich zarobków przeznacza na spłatę kredytów byłaby pewnie żywo zainteresowana świadczeniem 500 plus. Krytykowano premiera Morawieckiego za namawianie bogatych do nie pobierania świadczenia, jak się nad tym zastanowić to pozostawienie takiej decyzji dla rodzin wydaje się być całkiem racjonalne i proste w swojej istocie. Ludzie w ramach odpowiedzialności społecznej mogliby rezygnować z przysługującego im prawa na rzecz choćby utrzymania finansowania programu czy wzmocnienia innych atrybutów polityki prorodzinnej. Mają przecież takie samo prawo zarówno do pobierania tych pieniędzy, pobierania i przekazywania bardziej potrzebującym czy w końcu do nie pobierania świadczenia.

Niezależnie od tego czy jakimś cudem uda się znieść próg na pierwsze dziecko, czy nie to program 500 plus, kiedy już wejdzie w życie będzie musiał być monitorowany i modyfikowany, jest też jasne, że nie będzie trwał wiecznie, na pewno nie w tym samym kształcie. Mimo, iż efekty wzrostu współczynnika urodzeń w Polsce spowodowane między innymi 500 plus będą widoczne za około dekadę to potrzeby jego korekty mogą ukazać się bardzo szybko.  Zawiłości i znaków zapytania przy tak ogromnym projekcie jest cała gama, zaś to co możemy powiedzieć z całą pewnością to fakt, że działać po prostu trzeba bo jak wskazują dane statystyczne, demograficzna sytuacja Polski jak i zresztą całej Europy jest dramatyczna.

Dodatni przyrost naturalny od zawsze towarzyszył cywilizacjom rozwijającym się. Stanowił naturalny, niewymuszony element silnych Państw i świadczył o panującym w nich dobrobycie. W Europie do 2050, gdyby nie imigracja, liczba ludności spadłaby z prawie 730 milionów do 600! Za ponad 30 lat jedna trzecia rdzennych Europejczyków będzie w wieku powyżej 60 lat. Te dane ONZ wręcz alarmują o kończącym się społeczeństwie europejskim. Równie drastyczne są dane NIK-u dotyczące samej Polski, gdzie przy założeniu, że utrzyma się trend, do 2060 roku liczba ludności w Polsce zmaleje z prawie 39 mln do 32 mln. Współczynnik urodzeń gwarantujący zastępowalność pokoleniową to 2,1 – nasz współczynnik to 1,33. Zarówno w Polsce jak i w całej Europie zmieni się struktura społeczeństwa. Dwie trzecie ludności będą stanowiły osoby w wieku poprodukcyjnym, co oznacza, że jedna trzecia ludności będzie pracowała na 2/3 pozostałych – co w końcu doprowadzi do nieuchronnego w takim wypadku załamania systemu. Podniesienie wieku emerytalnego wg danych GUS spowodowało, że być może w 2050 na 100 osób połowa będzie w wieku poprodukcyjnym, to niestety w żaden sposób nie ratuje sytuacji, poza tym myśli się przecież o powrocie do wcześniejszego wieku emerytalnego. Z emeryturą parę lat wcześniej czy później problem nie znika i jasne jest, że idąc tą drogą zwyczajnie zbankrutujemy.

Rozwiązania kryzysów demograficznych są co najmniej dwa. Pierwszy z nich funkcjonuje od lat i polega na „łataniu” dziur demograficznych imigrantami. Świetnym przykładem są tu oczywiście Niemcy, które w taki sposób budowały swoją gospodarkę ostatnich lat. Polityka imigracyjna oprócz doraźnych korzyści niesie ze sobą również liczne zagrożenia, z których wiele niestety obserwujemy ostatnio. Doprowadzenie do sytuacji, w której większość ludności np. Polski, Polakami by się nie czuła byłoby de facto jej końcem. Dlatego poszczególne kraje chętniej przyjmują do siebie ludność bliższą kulturowo i etnicznie, która z powodzeniem poddaje się asymilacji. Proces imigracji jest procesem naturalnym i będzie miał miejsce dopóki Europa będzie w miarę spokojnym miejscem. Powinniśmy jednak zadbać, żeby napływ innych narodowości nie był procesem jedynym i na pewno nie dominującym.

Drugi sposób na ratunek populacji to stworzenie i wdrożenie całościowej, długofalowej polityki prorodzinnej. Program 500 plus nie załatwia sprawy, a właściwie dopiero ją otwiera. Rząd musi pomyśleć o zebraniu do jednego wora wszystkich „produktów” pomocy rodzinie takich jak karta dużej rodziny, jak wydłużenie okresu wychowawczego dla matek i ojców czy ulgi podatkowe od wychowywania dzieci. Należy zebrać wszystkie te pojedyncze akty afirmujące rodzinę, poddać je analizie, stworzyć to czego brakuje – jak choćby plany powrotu matek na rynek pracy, a następnie skorelować je ze sobą tak aby współpracowały i były maksymalnie efektywne. Politycy muszą przysiąść z „mądrymi głowami” i zabrać się za wyznaczanie celów polityki prorodzinnej. NIK w swoim raporcie poruszył bardzo ważną kwestię systemowej analizy całościowej osiąganych efektów w stosunku do ponoszonych nakładów. Bez takich narzędzi nigdy nie będziemy w stanie odpowiedzieć sobie na pytanie o skuteczność poszczególnych programów naszej polityki prorodzinnej.

Peter F. Drucker pisał: „Najbardziej doniosłym nowym wydarzeniem , chociażby dlatego, że nie ma ono precedensu w całej historii jest załamanie się przyrostu naturalnego w rozwiniętym świecie”. My w swoim rozwiniętym świecie staliśmy się autorami własnej zagłady. Umieramy powoli i nie zauważamy tego zjawiska. Dekadencja „Wielkich Europejczyków” wpędza ich/nas do grobu. Być może Europa zostanie wchłonięta etnicznie przez napływającą ludność, np. Afryka nie dzieli z nami problemów i jako szybko rozwijający się kontynent będzie odgrywał kluczową rolę w kształtowaniu ludności świata. ONZ przewiduje, że Nigeria do 2022 prześcignie USA i stanie się trzecim co do liczby ludności krajem na świecie. Wierzymy jednak, że będziemy w stanie odwrócić niekorzystne trendy, co udaje się pojedynczym krajom Europy. Jednak bez konkretnego systemu wsparcia rodzin ale i niemniej istotnego otrzeźwienia społeczeństwa nie przetrwamy w obecnym kształcie.

Maciej Dudkiewicz