Po rekolekcjach dziewczyny wybrały się na rolki. W trakcie przejażdżki w okolicach Jabłonicy (woj. podkarpackie) zauważyły w oddali dym i od razu ruszyły w tym kierunku. Okazało się, że na brzegu lasu, z dala od najbliższych zabudowań wybuchł pożar.

- Gdy byłyśmy już blisko, na jezdnię wybiegł jakiś pan. Krzyknął do nas, że kilkadziesiąt metrów od drogi między drzewami leży poparzony ogniem człowiek. Wskazał nam to miejsce. Sam, jako że nie miał przy sobie telefonu, pobiegł, by sprowadzić pomoc
—opowiadała w rozmowie z portalem jaslo4u.pl Weronika, jedna z dzielnych 14-latek.
Dziewczyny pobiegły na miejsce pożaru. Jedna z nich zadzwoniła po pomoc i zaczęła instruować kierowców, jak dojechać na miejsce pożaru. Druga została przy poparzonym mężczyźnie. Szybko okazało się, że płomienie zaczęły się rozprzestrzeniać i groziło im coraz większe niebezpieczeństwo.

- Nie myślałam wtedy o tym, że nam też grozi niebezpieczeństwo. Po prostu czekałyśmy przy tym panu cierpliwie, aż nadejdzie pomoc. Ten pan był przytomny. Prosił, bym ściągnęła mu but, ale sznurówki miał zawiązane na guzek i nie dałam rady. Podałam mu chusteczkę, by mógł zasłonić nią twarz przed duszącym dymem - relacjonowała zdarzenie Małgosia.

Pomoc nadeszła dosłownie w ostatniej chwili, kiedy ogień zaczął zajmować pobliskie drzewa. 74-letni Kazimierz S. z rozległymi poparzeniami trafił do Wschodniego Centrum Oparzeń i Chirurgii Rekonstrukcyjnej w Łęcznej Przebywa naOIOM-ie.

Mimo, iż nastolatki uratowały mężczyźnie życie, nie czują się bohaterkami. - Zostałyśmy z tym panem same, czułyśmy się za niego odpowiedzialne. Zrobiłyśmy swoje i oddaliłyśmy się stamtąd. Nie było naszym celem, żeby to wszystko się rozeszło – mówią.

- Gdyby nie te dziewczyny, poszkodowany mężczyzna mógłby nie przeżyć - zaznacza Stanisław Święch ze Związku Ochotniczych Straży Pożarnych RP w Jaśle.

All/Jaslo4u.pl, wPolityce.pl