Tak wyglądała wolność słowa w Polsce za czasów rządów koalicji PO-PSL. 

Służba Kontrwywiadu Wojskowego w czasie rządów koalicji PO–PSL inwigilowała m.in. władze spółki i dziennikarzy Strefy Wolnego Słowa, a także przedsiębiorstwa z nią współpracujące – informuje "Gazeta Polska Codziennie". Dziennik pisze, że intensyfikacja działań tajnych służb nastąpiła po katastrofie smoleńskiej i w trakcie kampanii wyborczej Bronisława Komorowskiego.

Z informacji "GPC" wynika, że zawiadomienie w sprawie nielegalnej inwigilacji środowisk konserwatywnych 10 dni temu trafiło do ministra sprawiedliwości i prokuratura generalnego Zbigniewa Ziobry. W zainteresowaniu służb mieli się znaleźć także adwokaci i pełnomocnicy, reprezentujący dziennikarzy mediów niezależnych.

"SKW za czasów rządów Donalda Tuska w niespotykany wcześniej sposób zbierała z naruszeniem prawa informacje na temat środowisk będących w opozycji do rządów Platformy i Bronisława Komorowskiego. Osoby będące na celowniku SKW były obserwowane, analizowano ich rozmowy telefoniczne, lokalizowano miejsca, gdzie się znajdują za pośrednictwem stacji BTS" – pisze w "GPC" Dorota Kania.

Według gazety, działania operacyjne prowadzono wobec Tomasza Sakiewicza, dziennikarzy "GPC", "Gazety Polskiej", portalu Niezależna.pl, a także wobec osób pracujących w zarządach spółek Srebrna, Rejtan i Niezależne Wydawnictwo Polskie. SKW interesowała się również Anitą Gargas, dziennikarką śledczą Telewizji Republika i autorką programu "Zadanie Specjalne". Inwigilacją objęto także osoby, które się z nią kontaktowały. Jak pisze "GPC", kontrwywiad wojskowy zdobywał w ten sposób informacje na temat pracy dziennikarzy oraz planowanych publikacji.

daug/telewizjarepublika.pl