Eryk Łażewski, Fronda.pl: W poniedziałkowej publikacji Onetu.pl ujawniono sprawę tak zwanego „hejtu przeciw sędziom”. Mianowicie Łukasz Piebiak – wiceminister sprawiedliwości, miał aranżować i kontrolować akcję zbierania i publikowania materiałów kompromitujących niektórych sędziów. Podobno doszło też wtedy do wycieku danych osobowych i tajnych dokumentów dotyczących niejawnych posiedzeń sądów. Z panem Piebiakiem współpracowali podobno sędzia Jakub Iwaniec i Emilia S. – internetowa heterka. Oczywiście – póki co - wszyscy tą akcję potępili. Czy jednak należy ją potępiać tak w całości (jeżeli oczywiście ona wystąpiła), biorąc pod uwagę to, że publikowane informacje były zapewne prawdziwe?

 

Witold Gadowski, publicysta: Jest to działalność, która nie przynosi chwały. Można nawet powiedzieć: obrzydliwa. Bo ingerowanie w prywatne życie różnych osób (niezależnie od tego, czy się podziela ich poglądy, czy nie) jest rzeczą obrzydliwą. Zwłaszcza, jeżeli na tym cierpi jeszcze rodzina. I to nie ma tutaj uzasadnienia.

Natomiast sama publikacja i jej rozgłos, to jest oczywiście cała „maszyneria polityczna”, która zmierza do uderzenia w rządzących, każdą możliwą metodą. I to jest nieproporcjonalne do zasięgu tej sprawy: piszę się „farma trolli’, a „farma trolli” to jest jedna osoba. Przepraszam, co to jest za dziennikarstwo? To po prostu propaganda, a nie dziennikarstwo! Cały rozgłos nadawany owej sprawie to jest rozgłos propagandowy. Ta sprawa jest oczywiście nieładna, obrzydliwa. Pan Piebiak na pewno powinien ustąpić z życia publicznego. Natomiast, chodzi o rzecz obrzydliwą, której nadano nieproporcjonalne rozmiary.

 

Rozumiem. A czy uważa Pan, że ona na pewno wystąpiła? Pan Piebiak przecież broni się i twierdzi, że pani Emilia jest osobą niewiarygodną.

Tak, mówienie o tym, że jest „dziennikarskie śledztwo”, to jest oczywiście nadużycie i przesada. To jest osoba, która skontaktowała się z redakcją i publikacja tego, co ta osoba posiada. To jest właściwie wszystko! To nie jest żadne „dziennikarstwo śledcze”, tylko zwykły „przeciek”, i wykorzystanie tego w maszynerii propagandowej.

 

Minister Ziobro stwierdził, że „tego typu rodzaju zachowania nie będą tolerowane”, i zwolnił podejrzanych sędziów.

No i bardzo dobrze!

 

Czy to wystarczy?

Moim zdaniem, tak. Po prostu: odejście z życia publicznego osób, które posługują się takimi metodami, jest jak najbardziej uzasadnione, i tak powinno być. No, nie można stosować tego typu metod w życiu publicznym, i to właściwie nie podlega dyskusji. To jedna sprawa. A druga, to cała propaganda, która się wokół tego rozwija; spirala nienawiści, głupoty, działalności antypaństwowej.

 

Opozycja domaga się dymisji ministra Zbigniewa Ziobry. Czy jest tego typu zagrożenie?

To jest bzdura. Kolejna akcja ze strony opozycji, która nie ma żadnego uzasadnienia. Kompletna bzdura! Nie widzę żadnych podstawa do tego, żeby przeprowadzano takie operacje.

 

A czy owa naprawdę niewielka afera i różne inne (w sumie drobne) sprawy, mogą mieć znaczenie wyborcze?

Oczywiście ci, którzy nienawidzą obecnej władzy, liczą na to, że to będzie miało znaczenie wyborcze, bo się nagłośni nieproporcjonalnie, zbuduje się straszliwą aferę. Tymczasem trzeba również pamiętać o antypaństwowej działalności sędziów, którzy po prostu występują przeciwko polskiemu Państwu, przeciwko reformie systemu sądowego, i tak należy to mierzyć. Po prostu, sprawa jest obrzydliwa, trzeba ją rozliczyć, osoby winne tego typu zachowań powinny ustąpić z życia publicznego, i koniec. Tyle!

 

A więc – według Pana – opozycji nie uda się wykazać, że rządy Zjednoczonej Prawicy nie są jednak „dobrym czasem dla Polski”?

Nie, tego nie uda się w żaden sposób wykazać. Tym bardziej, że punktem odniesienia są rządy Platformy i PSL-u: skrajnie niekorzystne dla Polski, kleptokratyczne. Punkt odniesienia pokazuje, że mimo wszystko obecne władze coś jednak dla Polski robią. Tamte nic nie robiły. Co więcej, dewastowały kraj.