"W Polsce słowa Putina były papierkiem lakmusowym, pokazującym, kto stoi po stronie sprawy polskiej, kto ma w kieszeni ruble albo na kogo są kompromaty w rosyjskich służbach. Od razu widać, jakie chórki się utworzyły" - mówi publicysta Witold Gadowski w najnowszym "Komentarzu tygodnia".

 

"Dyplomacja mogłaby to rozgrywać lepiej, ale stanowisko rządu było stanowcze. Od razu wezwano ambasadora Rosji i tak to powinno wyglądać" - dodał Gadowski.

W jego ocenie słowa Putina są inspirowane także przez Izrael.

"Moim zdaniem przyczyną takich słów są zbliżające się obchody rocznicy wyzwolenia KL Auschwitz, które odbędą się w Izraelu, gdzie głównym gościem będzie właśnie Władimir Putin. Nieprzypadkowo pan łapówkarz Netanjahu często jeździ do Moskwy i obściskuje się z Putinem. To może być niestety wspólna rozgrywka. To zwykła prowokacja. Nie bądźmy zdziwieni, że w pewnym momencie nastąpi rosyjsko-izraelska narracja obciążająca Polskę winą za wybuch II wojny światowej" - wskazał publicysta.

bsw/radiomaryja.pl