Tomasz Wandas, Fronda.pl: Generał Thomas Nielsen twierdzi, że Putin tworzy nowy porządek świata. Na ile jego przypuszczenia są zgodne z prawdą?

Witold Gadowski: To co Putin chce, a to co może to dwie różne sprawy. Pan generał może przenika myśli Putina i wie, że ten chciałby wprowadzić nowy porządek świata, jednak pomimo umiejętności Putina i jego służb, Rosja ma zbyt małe możliwości realizacji takiego planu. Rosja jest jednym z trzech niezależnych mocarstw, ale bez akceptacji Chin, nie jest w stanie przeprowadzić żadnej poważniejszej akcji - jeśli chodzi o porządek geopolityczny.

Ten sam generał twierdzi, że Rosja nieustannie posługuje się walką informacyjną. Putin ma nieustannie zabiegać o to, aby rozsiewać nieprawdziwe informacje w celu destabilizacji Zachodu. Czy w pewnym sensie, nie ma racji, czy Europa nie jest zdestabilizowana?

Od czasów Władimira Wołkowa - i podobnych jemu autorów, którzy rozszyfrowali dość dobrze taktykę Rosjan, a w szczelności Związku Sowieckiego - nic się nie zmienia. Dziś Rosja gra na tych samym skrzypcach. Rzeczywiście tak jest, ale tylko wtedy, kiedy Zachód stwarza Rosji możliwości do takiej gry. Kiedy następuje skrócenie pola gry, kiedy stawia się Rosję w sytuacji trudnej, wtedy ta swoboda spada. Rosja nie jest tak silna jak boi się tego Zachód i tak słaba, jakby chciały tego polskie elity.

Wspomniał Pan o ewentualnym porozumieniu Rosji z Chinami. Co natomiast jeśli Trump zechce współpracować z Putinem? Czy jest to w ogóle prawdopodobne?

Oczywiście, że jest to prawdopodobne. Takiego porozumienia będzie wymagał interes amerykański, jednak polityka USA jest ekspansjonistyczna i egoistyczna dlatego Trump będzie na pewno chciał ugrać jak najwięcej dla siebie. Jeżeli nasza polityka zagraniczna będzie źle rozgrywana możemy paść ofiarą małych interesów USA.

Czy USA i Rosja mogłyby wspólnie stworzyć nowy porządek świata i czy mogliby podzielić go na swoje strefy wpływów?

O tym marzy cała administracja amerykańska już od dłuższego czasu. Chcą oni przeciągnąć Rosję na swoją stronę, aby wygrać grę rozgrywaną z Chinami. Jest to czołowe zadanie strategiczne od co najmniej piętnastu lat, to się nie zmienia. Tak było za czasów Busha, Obamy i tak będzie za czasów Trumpa. Ameryka cały czas chce skusić Rosję do przejścia do własnego obozu. Natomiast Rosja wykorzystuje swoje położenie pomiędzy Chinami a USA uprawiając politykę balansu. Główna nić rywalizacji przebiega dziś między Pekinem a Waszyngtonem.

Czym by skutkowało to, gdyby Amerykanie zrealizowali plan o którym Pan redaktor wspomniał?

Niestety skutkowałoby to tym, że w dzisiejszym stanie polskiej polityki zagranicznej, wewnętrznej integracji kraju i siły polski w zakresie gospodarki społecznej i militarnej niestety znowu dostalibyśmy status bliskiej zagranicy dla Rosji. Amerykanie mogą zrobić to bez mrugnięcia powieką. Nie mamy się co łudzić, że Amerykanie będą ginąć za Polskę. My musimy tworzyć jak najwięcej faktów dokonanych, chociażby w postaci wojsk amerykańskich, czy w postaci jak najliczniejszego biznesu amerykańskiego na terenie Polski. Wtedy rzeczywiście Amerykanie będą o to dbać. Pamiętajmy, że Amerykanie walczą tylko o dolary, w które zainwestowali, a nie o idee o których mówią.

Bardzo dziękuję za rozmowę.