Europosłanka Prawa i Sprawiedliwości, Jadwiga Wiśniewska była gościem programu "Wolne głosy" w Telewizji Republika. Polityk komentowała m.in. spór polskiego rządu z Komisją Europejską. 

Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, Frans Timmermans stwierdził dziś, że tzw. "biała księga" dotycząca reformy sądownictwa w Polsce, którą niedawno zaprezentował w Brukseli szef polskiego rządu, Mateusz Morawiecki, nie zawiera konkretnych odpowiedzi na rekomendacje Komisji Europejskiej w sprawie praworządności i w zasadzie nie wnosi do sprawy nic nowego. 

"My mamy tutaj niekończącą się opowieść o rzekomym łamaniu praworządności w Polsce. Była premier Szydło tłumaczyła dlaczego te zmiany wprowadzamy. Cały czas jest ten konflikt. Musimy być cierpliwi. Rozumiem, że pan Timmermans jest emocjonalnie związany z rzekomo łamaną praworządnością w Polsce, jest zacietrzewiony i zafocusowany na punkcie rzekomego łamania demokracji w Polsce"- tak do wypowiedzi Timmermansa odniosła się europoseł Wiśniewska. 

Zdaniem eurodeputowanej, w całym sporze jest "drugie dno": rząd Prawa i Sprawiedliwości po prostu "nie podoba się Brukseli", głównie ze względu na stanowisko w sprawie przyjmowania imigrantów. 

"Bruksela nie przyjmuje do wiadomości, że Polska przyjmuje uchodźców zza wschodniej granicy. Unia Europejska która nawołuje, aby nie dyskryminować uchodźców sama dyskryminuje uchodźców z Ukrainy"-stwierdziła Jadwiga Wiśniewska. Polityk zaznaczyła, że Prawo i Sprawiedliwość nie jest partią eurosceptyczną. PiS to raczej "eurorealiści", którzy zdają sobie sprawę, że przyjmowanie tak dużej liczby imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki nie rozwiąże kryzysu migracyjnego. Gdyby nawet Polska zdecydowała się przyjąć migrantów, to jako kraj mogłaby tego nie udźwignąć, ponieważ nie będzie w stanie zapewnić przybyszom z Afryki i Bliskiego Wschodu tak dużego socjalu. "W kuluarach się mówi, żeby politykę socjalną wyrównać – nieważnie gdzie by imigrant mieszkał dostałby taką samą stawkę"- zwróciła uwagę polityk PiS. 

Europoseł zwróciła również uwagę, że kryzys migracyjny wiąże się również z "największym nielegalnym biznesem". 

"Ci migranci płyną do Europy na tych swoich łódkach, lecą samolotami... To największy nielegalny biznes"- oceniła Wiśniewska. 

Zdaniem eurodeputowanej, w całym sporze nie chodzi o praworządność, a de facto właśnie o przyjmowanie imigrantów. 

"Wiele osób mówi, że gdybyśmy wpuścili imigrantów to by nam odpuścili ten art. 7. Nie będą nam na obcych dworach mówić jak mamy rządzić"- podkreśliła na koniec.

yenn/Telewizja Republika, Fronda.pl