Bolesław Urbański jest uczestnikiem Powstania Warszawskiego i więźniem obozu koncentracyjnego w Dachau, gdzie w wyniku nieludzkich warunków ciężko zachorował. Choroba – tyfus – zostawiła długotrwałe piętno na zdrowiu pana Urbańskiego, który od 1978 r. pobiera rentę inwalidzką. Jednak od 2004 roku, gdy zmieniły się przepisy odnośnie grup inwalidzkich, ZUS odmawia panu Urbańskiemu zakwalifikowania go do pierwszej grupy inwalidzkiej, czyli jako trwale niezdolnego do pracy.

Walkę byłego więźnia obozu koncentracyjnego z Zakładem Ubezpieczeń Społecznych opisuje poniedziałkowa „Gazeta Polska Codziennie”.

Urodzony w 1926 roku Bolesław Urbański jako młody mężczyzna brał udział w Powstaniu Warszawskim. Po upadku Powstania został aresztowany i przetransportowany do niemieckiego obozu koncentracyjnego w Dachau nieopodal Monachium. Został zmuszony do niewolniczej pracy w jednej z niemieckich fabryk, a w wyniku drastycznych warunków w obozie zachorował na tyfus. Cudem uniknął śmierci na bloku tyfusowym obozowej lecznicy – Niemcy zapomnieli, bądź nie zdążyli go spalić, gdy zacierali ślady. Po wojnie pan Bolesław został poddany leczeniu, jednak choroba i obozowe życie oraz niewolnicza praca zrobiły swoje. Gdy wrócił do Warszawy w 1945 roku ważył zaledwie 50 kg.

Jak pisze „GPC”, w 1978 roku komisja lekarska zaliczyła pana Bolesława do najniższej grupy inwalidów, w związku z pobytem w obozie, przyznano mu rentę. W 2004 roku zmieniły się przepisy – z trzech grup zrobiono dwie. Pan Urbański starał się o przyznanie mu pierwszej grupy inwalidzkiej, obejmującej osoby trwale niezdolne do pracy. Wiązałoby to się z wyższym świadczeniem. Jednak komisja lekarska ZUS wydała w tej sprawie dosyć niezrozumiały wyrok. Według komisji, stan zdrowia pana Urbańskiego wprawdzie kwalifikuje go do przyznania mu pierwszej grupy, jednak, według ZUS, nie powstał on na skutek prześladowań czy chorób doznanych w czasie spędzonym w obozie i w związku z tym, świadczenie nie zostało podniesione.

Od tego momentu trwa walka byłego więźnia obozu z bezduszną i bardzo upartą instytucją. Jak podkreśla „GPC”, decyzja komisji z 2004 roku jest tym bardziej kuriozalna, gdyż w 1978 roku pierwsza komisja podkreśliła, iż „stwierdzone schorzenia pozostają w związku z pobytem w obozie”. Dodatkowo, zgodnie z opinią Międzynarodowej Komisji ds. Inwalidztwa Wojennego, po 50 latach po wojnie, ustalenie w jakim stopniu stan zdrowia jest spowodowany prześladowaniem czy chorobami z okresu pobytu w obozie jest po prostu niemożliwe. Skąd więc podstawa, na której ZUS oparł swoją decyzję odmowną? 91 letni dziś były powstaniec, więzień obozu i przymusowy robotnik już od trzynastu lat toczy batalię z ZUS-em. Wszystko wskazuje na to, że ZUS chce wygrać ten spór grając na przeczekanie.

emde/tvp.info