Jeszcze w czerwcu, dr Sally Davies, naczelna lekarz brytyjskiej służby zdrowia, zapewniała, że metoda zastępowania materiału genetycznego jest na tyle opanowana, że z powodzeniem można zacząć stosować ją na masową skalę.

Chodzi o to, aby dziecko poczęte metod in vitro nie było obciążone genetyczną chorobą mitochondrialną. Na Wyspach co roku rodzi się ok dwustu dzieci z wrodzoną niewydolnością mitochondriów.

Trzecim rodzicem każdorazowo byłaby kobieta, ponieważ mitochondria dziedziczy się wyłącznie po matce. Jeden z zapisów ustawy jasno mówi jednak o tym, że "trzeci rodzic" lub "druga matka" nie będzie formalnie klasyfikowana jako rodzic. Dziecko, które przyjdzie na świat przy współudziale kobiety-dawcy nie będzie także miało przyrodzonego prawa do informacji o niej.

Jeśli parlament zaakceptuje projekt przepisów przygotowanych przez rząd, ustawa najprawdopodobniej wejdzie w życie już w przyszłym roku. Pierwsze dziecko "trojga rodziców" może natomiast urodzić się w ciągu najbliższych dwóch lat. 

Szkoda, że przy opracowywaniu kolejnych sposobów na rozwiązywanie problemów z niepłodnością nie bierze się pod uwagę fundamentalnej kwestii – godności osoby ludzkiej, która nie może być traktowana jako przedmiot i narzędzie eksperymentów. A niestety „postęp” w dziedzinie medycyny dziś to właśnie oznacza.

Ra/Natemat.pl