Niemcy, w ostatnich dniach swojej prezydencji w Unii Europejskiej, próbują radykalnie przyspieszyć prace nad umową inwestycyjną pomiędzy Unią a Chinami. W czasie dzisiejszego spotkania ambasadorów państw unijnych takim działaniom sprzeciwiła się Polska.

Jak nieoficjalnie informuje Polska Agencja Prasowa, wczoraj wieczorem niemiecka prezydencja przekazała państwom członkowskim, że na dzisiejszym spotkaniu ambasadorów ma pojawić się punkt dotyczący porozumienia inwestycyjnego pomiędzy Wspólnotą a Chinami. Na dzisiejszym spotkaniu ambasadorzy mieli usłyszeć od Komisji Europejskiej, że warunki umowy zostały uzgodnione, a teraz KE wraz z niemiecką prezydencją rozważają, w jaki sposób przedstawić je opinii publicznej.

Powołując się na swoje źródło w Brukseli PAP przekazało, że po wystąpieniu przedstawicieli KE „nagłemu” przyspieszeniu prac na umową sprzeciwiła się Polska. Polski ambasador przy UE zwrócił uwagę na kwestie geopolityczne.

- „Za trzy tygodnie prace rozpoczyna nowa administracja w USA. Stany Zjednoczone z uwagi na kwestie transatlantyckie, relacje z UE, rolę w stosunkach międzynarodowych są ważnym aktorem geopolitycznej sceny i porozumienie z Chinami powinno uwzględniać stosunki UE z USA” – mówił Andrzej Sadoś.

Ambasador podkreślił, że po siedmiu latach trudnych inwestycji nie wolno teraz działać pospiesznie.

- „To sytuacja niespotykana. W ostatnich dniach prezydencji niemieckiej mamy do czynienia z nagłym, nieuzasadnionym przyspieszeniem bardzo ważnej kwestii, która dotyczy relacji międzynarodowych. Dlatego zgłosiliśmy nasze wątpliwości wobec tej sytuacji” – wyjaśnia Sadoś.

kak/PAP, niezależna.pl