To była już trzecia w tym roku wizyta Recepa Tayyipa Erdogana w Rosji, a druga w Moskwie. W ten sposób prezydent Turcji potwierdził determinację w sprawie zakupu rakietowego systemu przeciwlotniczego S-400 od Rosji, mimo coraz większej presji USA i sojuszników z NATO. Spotkanie na Kremlu wskazuje też, że ofensywa syryjsko-rosyjska na rebeliancką enklawę Idlib wciąż pozostaje w zawieszeniu. Erdoganowi udaje się na razie blokować likwidację ostatniego znaczącego bastionu wrogów Baszara el-Asada. Dla Ankary jest on ważną kartą przetargową w grze, której celem ma być neutralizacja zagrożenia ze strony syryjskich Kurdów.

Prezydent Władimir Putin gościł na Kremlu Recepa Tayyipa Erdogana 8 kwietnia. Rozmowy dotyczyły głównie sytuacji w Syrii, sprzedaży rosyjskich zestawów rakietowych S-400 Turcji oraz umów gospodarczych. To już była trzecia wizyta Erdogana w Rosji w tym roku. Symbolizuje coraz bliższą współpracę Turcji z Rosją oraz nieustępliwość Erdogana wobec nacisków USA.

Witając Erdogana na początku spotkania na Kremlu Putin powiedział, że prezydenci będą omawiali sprawę dostawy S-300 dla Turcji. Rosyjski przywódca określił ten kontrakt jako najwyższy priorytet we współpracy między krajami. Dodał, że trwają rozmowy na temat również innych kontraktów zbrojeniowych. Moskwie bardzo zależy na tej transakcji przede wszystkim z powodów geopolitycznych – będzie to bowiem poważny cios dla jedności NATO. Zakup rosyjskiego systemu rakietowego przez Turcję to pierwszy tak duży i ważny kontrakt w przypadku członka Sojuszu. Ankara ignoruje żądania amerykańskie, aby wycofać się z umowy. Wiceprezydent Mike Pence ostrzegł Turków, że ryzykują członkostwem w NATO i udziałem w programie F-35. Erdogan powiedział na kilka dni przed wyjazdem do Moskwy, że dostawy S-400 zaczną się w lipcu tego roku. Turecki prezydent zauważył, że Waszyngton oferował system Patriot, ale oferta amerykańska – jak powiedział Erdogan, nie była równie korzystna, co ta z Rosji. Stany Zjednoczone i inne kraje NATO ostrzegają, że S-400 nie jest kompatybilny z sojuszniczymi systemami zbrojeniowymi. Waszyngton wyraża obawy, że użycie przez Turków rosyjskiego systemu zagrozić może bezpieczeństwu F-35, które Ankara chce od USA kupić.

Spotkanie na Kremlu dotyczyło również ukończenia gazociągu Turkish Stream, którym ma być pompowana większą ilość gazu do Turcji (z opcją przedłużenia na Bałkany), planowanej budowy przez Rosjan wielkiej elektrowni w Turcji oraz innych ekonomicznych projektów. Erdogan pochwalił się, że liczba rosyjskich turystów, którzy odwiedzili Turcję w 2018 roku sięgnęła rekordowych 6 mln. Turecki przywódca zapowiedział też, że dwa państwa zamierzają zwiększyć wymianę handlową czterokrotnie, z obecnych 25 mld dolarów rocznie do 100 mld dolarów. Putin powiedział, że budowa podwodnej części Turkish Stream przez Morze Czarne została już prawie ukończona. Rurociąg miałby być uruchomiony jeszcze w tym roku.

Moskwa i Ankara ściśle koordynują też swe kroki w Syrii. Nadal obowiązuje ubiegłoroczne porozumienie ws. zawieszenia broni w rebelianckiej enklawie Idlib. Kilka tygodni temu niektóre odcinki strefy zdemilitaryzowanej zaczęły patrolować wspólne patrole rosyjsko-tureckie. Rosję i Turcję łączy w Syrii także oczekiwanie, że USA opuszczą ten kraj. Głównym punktem spornym pozostaje Idlib. Lojalni wobec Ankary rebelianci tracą tam co prawda wpływy na rzecz islamistów wywodzących się z al-Kaidy, ale Erdogan od dawna próbuje blokować ofensywę i realizację celów Asada. Jeśli bowiem Idlib upadnie, Turcy stracą poważny argument w rokowaniach dotyczących rozwiązania problemu kurdyjskiej autonomii w północnej Syrii.

Warsaw Institute