Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump przyleciał do Hanoi. Jeszcze dzisiaj amerykański przywódca ma zaplanowane spotkanie z prezydentem Wietnamu. Jutro Donald Trump ma wziąć udział w drugim w ostatnich miesiącach szczycie przywódców Stanów Zjednoczonych i Korei Północnej.

Donald Trump wylądował w Hanoi wieczorem czasu miejscowego i prosto z lotniska pojechał do hotelu w centrum miasta, w którym nocuje. Kilka godzin wcześniej do stolicy Wietnamu przyjechał Kim Dzong Un. Północnokoreański lider przyjechał z Pjongjangu pociągiem, a na granicy Chin z Wietnamem przesiadł się do pancernej limuzyny.

Już w samym Hanoi Kim Dzong Un pojechał odwiedzić ambasadę Korei Północnej. Jak informuje z Hanoi specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, na trasie przejazdu kolumny policja i wojsko blokowały ruch, a po południu w centrum Hanoi panowały jeszcze większe niż zazwyczaj korki. Miejsc, w których prawdopodobnie nocują obaj przywódcy, jak i ich delegacje, strzegą żołnierze i transportery opancerzone. Od wczoraj wiele ulic w centrum Hanoi jest wyłączonych z ruchu.

Oficjalnie wietnamskie władze nie podają jeszcze programu spotkania, ale strona amerykańska poinformowała, że Donald Trump i Kim Dzong Un spotkają się jutro w czasie kolacji, czyli po południu czasu w Polsce. Rozmowy mają być kontynuowane w czwartek.

Do pierwszego spotkania liderów Stanów Zjednoczonych i Korei Północnej doszło w czerwcu ubiegłego roku w Singapurze. Politycy podpisali wówczas ogólną deklarację o możliwości rozbrojenia nuklearnego w Pjongjangu. Według rządowych agencji z USA oraz ekspertów ONZ, na razie Korea Północna zaprzestała jedynie testów nuklearnych, ale nie rozpoczęła procesu rozbrojenia.

Media w Korei Południowej informowały, że w Hanoi obaj przywódcy być może podpiszą dokument, który oficjalnie zakończy wojnę koreańską z lat 50. ubiegłego stulecia. Mimo podpisania wówczas porozumienia obie Koree formalnie pozostają od tego czasu w stanie wojny.

yenn/IAR. Polskie Radio