Rozpoczynamy śródpoście. Czas, który dawniej poza większą mobilizacją w przygotowaniach do Wielkanocy związany był również z wieloma bardziej świeckimi tradycjami, które można być wręcz skojarzyć z karnawałem. Pozwalano sobie na psikusy i psoty, o których w rozmowie z Katolicką Agencją Informacyjną opowiedziała Marta Domachowska, etnolog i edukatorka muzealna z Muzeum Etnograficznego im. Marii Znamierowskiej-Prüfferowej w Toruniu.

Śródpoście w ludowej tradycji przypada na dwadzieścia dni po Środzie Popielcowej. Nazywano je też „półpoście” lub „garkotłuk”. Nazwa „garkotłuk” wzięła się od zwyczaju tłuczenia naczyń, co symbolizowało rozpoczęcia okresu jeszcze surowszego postu. W Polsce przyjęło się obchodzenie go w IV Niedzielę Wielkiego Postu, którą nazywano „śmiertelną”, „śmiertną”, „białą” lub „czarną”.

- „Ten jeden dzień i jedna noc wyglądała jak wynik przesilenia postnych obostrzeń: pokutny, pełen wyrzeczeń i zadumy charakter Wielkiego Postu, ustępował na chwilę miejsca mniej lub bardziej wyrafinowanym figlom i psotom. Towarzyszyła im niemała wrzawa”

- wyjaśnia rozmówczyni KAI.

Młodzieńcy tłukli garnki wypełnione wcześniej popiołem u stóp wybranej panny, krzycząc przy tym „Półpoście, mościa panno!”. Na wsiach uderzano garnkiem w drzwi, okiennice i ściany, budząc śpiących okrzykami: „Półpoście, półpoście”.

Niedzielę Laetare przeżywano w rzeczywistej radości, pozwalając sobie na znacznie więcej psikusów, które zwiastowały bliskie już święta.

- „Do repertuaru figlarzy należało też nocne smarowanie okien słoniną lub wapnem, wciąganie na dachy domostw sprzętów używanych w gospodarstwach. Wyjęte z zawiasów ciężkie bramy przenoszono w odległe miejsca lub wieszano na drzewach. Pannom, którym nie udało się wyjść za mąż w karnawale, przyczepiano niezauważenie do tylnej części ubrania symboliczne kloce – kawałki drewna lub skorupki jaj. Przy tym chłopcy biegający po wsi, hałasowali drewnianymi kołatkami i terkotkami – nazywając to wybijaniem półpościa

- opowiada Marta Domachowska.

Był to też początek wiosenny porządków. Tego dnia „wypędzano zimę” i „przywoływano wiosnę”. Jako zwieńczenie czwartej niedzieli wielkopostnej dziewczęta wnosiły do wsi „gaika”, śpiewając: „Nowe latko maj – Boże szczęście nam daj!” lub: „Mor ze wsi – lateczko do wsi!”.

Kościół oczywiście zwalczał te pogańskie praktyki, do dziś jednak zachował się w niektórych miejscach zwyczaj topienia Marzanny.

kak/ekai.pl