Beatyfikacja ks. Jerzego Popiełuszki, choć mogła była zmienić Polskę, zmienić wielu Polaków stała się takim momentem. Z wielu powodów, także moim zdaniem czysto politycznych, władze, także kościelne, nie zdecydowały się podjąć wielkiego dziedzictwa skromnego kapłana i pokazać, że nie jest ono tylko spadkiem po historii, ale pozostaje aktualne dziś, może nawet bardziej niż wcześniej. Wmyślenie się bowiem w kazania ks. Jerzego Popiełuszki, przeanalizowanie jego postawy życiowej pomaga odnaleźć się także w naszym „lekko zakamuflowanym”, by posłużyć się określeniem błogosławionego Jana Pawła II, totalitaryzmie. Komunizm już wprawdzie upadł, ale próby zamknięcia ust Kościołowi, zepchnięcia go na margines, odebrania mu autorytetu trwają. I często stoją za nimi ci sami ludzie, którzy dyskredytowali ks. Jerzego. Niezmienny pozostaje także fundament osobowy, do którego musimy się odwoływać i wzór bycia chrześcijaninem, jakiego dostarcza nam błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko.

I doskonale widać to w ostatnim wygłoszonycj przez błogosławionego publicznie słowach. Tuż przed porwaniem i okrutnym zabójstwem ks. Jerzy Popiełuszko wygłosił w bydgoskim kościele Świętych Polskich Braci Męczenników rozważania różańcowe dotyczące tajemnic bolesnych. Te słowa, już choćby dlatego, że są one ostatnimi, jakie wypowiedział kapłan-męczennik publicznie po tej stronie życia, mogą stać się dla nas, dla każdego z nas, jego testamentem. A czytane w Roku Pańskim 2013 pozostają one aż zaskakująco aktualne. Wystarczy je przeczytać i odnieść do naszego życia, by zrozumieć, jakie zadania na dziś i na jutro, pozostawia nam męczennik, by dostrzec, że jego przesłanie nie jest tylko historyczne, ale ma znaczenie tu i teraz.

 

Pierwsza tajemnica bolesna: agonia w Ogrójcu


„Trzeba dzisiaj bardzo dużo mówić o godności człowieka, aby zrozumieć, że człowiek przerasta wszystko, co może istnieć na świecie, prócz Boga. Przerasta mądrość całego świata. Zachować godność, by móc powiększać dobro, zwyciężać zło - to pozostać wewnętrznie wolnym, nawet w warunkach zewnętrznego zniewolenia, pozostać sobą w każdej sytuacji życiowej. Jako synowie Boga nie możemy być niewolnikami. Nasze synostwo Boże niesie w sobie dziedzictwo wolności, wolność daną człowiekowi, jako wymiar jego wielkości” - mówił wówczas błogosławiony. I choć słowa te można rozumieć w tamtym kontekście, jako mocną polemikę z tymi, którzy ową godność ludziom odbierali, to nie sposób nie dostrzec, że dokładnie takie samo wyzwanie staje także wobec nas. Musimy odnaleźć w sobie źródła wolności i godności, zatroszczyć się o ich pogłębianie, i odrzucić pokusę zniewolenia, które daje nam święty spokój. Żydzi w Egipcie mieli jedzenie, ale byli zniewoleni, na pustyni stracili bezpieczeństwo, ale zyskali wolności. Do nas należy wybór. My musimy wybrać, jaką drogą pójść, jak przeżyć swoje życie. „Życie trzeba godnie przeżyć, bo jest tylko jedno” - mówił wówczas błogosławiony Jerzy Popiełuszko. Zwycięstwo nad złem, godne przeżycie życia wymaga jednak troski o rozwój i „wzbogacenie siebie tymi wartościami, które stanowią o ludzkiej godności dziecka Bożego”.


Druga tajemnica bolesna: biczowanie Pana Jezusa


„Zachować godność, by móc powiększać dobro i zwyciężać zło - to kierować się w życiu sprawiedliwością. Sprawiedliwość wypływa z Prawdy i Miłości. Im więcej w człowieku jest Prawdy i Miłości, tym więcej i sprawiedliwości. Sprawiedliwość musi iść w parze z miłością, bo bez miłości nie można być w pełni sprawiedliwym. Gdzie brak jest miłości i dobra, tam na ich miejsce wchodzi nienawiść i przemoc. A kierując się nienawiścią i przemocą, nie można mówić o sprawiedliwości” - przypomina nam niezwykle wyraźnie ks. Jerzy Popiełuszko. „Ważną sprawą dla chrześcijanina jest uświadomienie sobie, że źródłem sprawiedliwości jest sam BÓg. Trudno więc mówić o sprawiedliwości tam, gdzie nie ma miejsca dla Boga i jego przykazań, gdzie słowo Bóg urzędowo jest eliminowane z życia narodu” - uzupełniał. A mnie trudno nie zadać sobie i Państwu pytania, czy nadal nie jest tak, że eliminujemy, że godzimy się na wyeliminowanie z życia naszego społeczeństwa Boga i Jego Prawa? To się zaczęło wiele lat temu, gdy zupełnie świadomie, w roku 1991 odrzuciliśmy, jako naród wielką propozycję zbudowania demokracji na wartościach, jaką przedłożył nam Jan Paweł II w czasie pierwszej pielgrzymki do wolnej Polski. Apel o to, by zbudować wolną Polskę w oparciu o Boga i Dekalog, a nie kasę i odrzucenie sprawiedliwość, został wówczas zakrzyczany i III RP zbudowaliśmy nie na fundamencie, ale na ulotnych piaskach. I do tej pory ponosimy tego konsekwencje.

Jedną z nich jest fakt, że nadal za nasze pieniądze zabija się dzieci tylko dlatego, że są one chore, a za trzy miesiące za nasze pieniądze finansowana będzie procedura in vitro. A jednocześnie rząd zdejmuje z siebie obowiązek finansowania katechezy w szkołach i przesuwa go na samorządy, co może być pierwszym krokiem na drodze do usunięcia religii ze szkół. Media – także te publiczne – pełne są kwestionowania wiary, a katolicy coraz częściej ciągani są po sądach. I mając tego świadomość trudno nie odczytać się w słowach, które prawie trzydzieści lat temu wypowiedział ks. Jerzy Popiełuszko. „Należy więc zdać sobie sprawę z niesprawiedliwości i krzywdy, jaką czyni się naszemu narodowi, w zdecydowanej większości chrześcijańskiemu, gdy urzędowo ateizuje się go za pieniądze wypracowane również i przez chrześcijan, gdy niszczy się w duszach dzieci i młodzieży te wartości chrześcijańskie, które wszczepiali im od kolebki rodzice, wartości, które zdawały wielokrotnie egzamin w tysiącletnich dziejach naszej historii. Sprawiedliwość czynić i o sprawiedliwość wołać, mają obowiązek wszyscy bez wyjątku. Bo jak powiedział starożytny myśliciel: „Złe czasy, gdy sprawiedliwość nabiera wody w usta" – podkreślał błogosławiony. A jego słowa są dla nas zadaniem. My mamy krzyczeć, wołać o sprawiedliwość, upominać się o godność zabitych w wyniku aborcji i in vitro, ale także wypchniętych z kraju czy pozbawionych pracy. To nasz chrześcijański obowiązek, z którego nikt nie może nas zwolnić.


Trzecia tajemnica bolesna: cierniem ukoronowanie


Aby zachować sprawiedliwość, aby o nią walczyć konieczne jest jednak zakorzenienie w Prawdzie. I to zarówno tej pisanej wielką, jak i małą literą. Bez prawdy, także tej niewygodnej dla nas samych czy dla ludzi Kościoła, nie będzie sprawiedliwości. Bez Prawdy o nas samych i naszych intencjach nie uda nam się zwyciężać zła. A jak wskazywał błogosławiony Jerzy Popiełuszko: „zwyciężać zło dobrem to zachować wierność Prawdzie”. „Prawda, podobnie jak sprawiedliwość, łączy się z miłością, a miłość kosztuje - prawdziwa miłość jest ofiarna, stąd i prawda musi kosztować. Prawda zawsze ludzi jednoczy i zespala. Wielkość Prawdy przeraża i demaskuje kłamstwa ludzi małych, zalęknionych. Od wieków trwa nieprzerwanie walka z prawdą. Prawda jest jednak nieśmiertelna, a kłamstwo ginie szybką śmiercią” - dodawał błogosławiony. „Musimy nauczyć się odróżniać kłamstwo od prawdy. Nie jest to łatwe w czasach, w których żyjemy. Nie jest to łatwe w czasach, o których powiedział współczesny poeta, że nigdy jeszcze tak okrutnie nie chłostano grzbietów naszych batem kłamstwa i obłudy. (…) Nie jest łatwo, gdy katolikowi nie tylko zabrania się zwalczać poglądy przeciwnika, lecz po prostu nie wolno mu bronić przekonań jego własnych czy przekonań ogólnoludzkich wobec napaści choćby najbardziej oszczerczych i krzywdzących. Nie wolno mu prostować fałszu, który inni mają pełną swobodę głosić i rozszerzać bezkarnie. Nie jest łatwo, gdy w ostatnich dziesiątkach lat w glebę ojczystą zasiewano ziarna kłamstwa i ateizmu. Obowiązek chrześcijanina - to stać przy prawdzie, choćby miała ona wiele kosztować. Bo za prawdę się płaci. Tylko plewy nic nie kosztują, za pszeniczne ziarno prawdy trzeba czasami zapłacić” - dodał ks. Jerzy Popiełuszko.

I w zasadzie do tych słów nic nie trzeba dodawać. Poza może jednym. W naszym oplecionym medialną siatką kłamstwa świecie, w świecie, w którym kłamstwo otrzymuje zwielokrotnioną siłę dzięki rozmaitym pudłom rezonansowym, świadectwo wierności Prawdzie jest jeszcze istototniejsze. Nie uda nam się zachować jasnego Jej głoszenia, jeśli nie znajdziemy w sobie odwagi koniecznej do jawnego jej głoszenia. Nie jest łatwo zderzyć się z systemem prawnym, w którym za określenie aborcji zabiciem dziecka trafia się pod sąd, nie jest łatwo funkcjonować w świecie, w którym określenie mężczyzny mężczyzną można zapłać odszkodowanie czy gdzie za opisanie wyników badań dotyczących wraku Tu 154 można wylecieć z pracy, ale jeśli będziemy milczeć, nie podejmiemy odważnie zadania głoszenia Prawdy przegramy. Prawda będzie nas kosztować, na szczęście już nie życie, ale dobre imię, święty spokój, a niekiedy liczne koszty sądowe, ale jeśli przestaniemy ją głosić, to przestanie mieć sens nasze chrześcijaństwo.


Czwarta tajemnica bolesna: dźwiganie krzyża


I tu dochodzimy do kolejnego ważnego elementu tamtego przesłania. Zaangażowanie w walkę o prawdę wymaga odwagi. A tę daje nam cnota męstwa, do troski o której wzywał w rozważaniu na temat Czwartej Tajemnicy Bolesnej ks. Jerzy Popiełuszko. „Cnota męstwa jest przezwyciężeniem ludzkiej słabości, zwłaszcza lęku i strachu. Chrześcijanin musi pamiętać, że bać się trzeba tylko zdrady Chrystusa za parę srebrników jałowego spokoju” - podkreślał ks. Jerzy. A każdy z nas musi sobie zadać pytanie, czyv przypadkiem za „parę srebrników jałowego spokoju” nie zrezygnował z Prawdy. I nie jest to pytanie, które powinniśmy zadać jedynie innym, ale przede wszystkim sobie. Czy za jałowy spokój nie rezygnuję z przypominania dzieciom, że życie na kocią łapę jest życiem w grzechu? Czy nie rezygnuje z obowiązku głoszenia prawdy na temat aborcji czy antykoncepcji, a może obrony Kościoła? I wreszcie czy mamy odwagę żyć, tak jak mówimy?

„Chrześcijaninowi nie może wystarczyć tylko samo potępienie zła, kłamstwa, tchórzostwa, zniewalania, nienawiści, przemocy, ale sam musi być prawdziwym świadkiem, rzecznikiem i obrońcą sprawiedliwości, dobra, prawdy, wolności i miłości. O te wartości musi upominać się odważnie dla siebie i dla innych. Prawdziwie roztropnym i sprawiedliwym, mówił Ojciec Święty, może być tylko człowiek mężny. Biada społeczeństwu - wołał Prymas Tysiąclecia - którego obywatele nie rządzą się męstwem, przestają być wtedy obywatelami, stają się zwykłymi niewolnikami. Jeżeli obywatel rezygnuje z cnoty męstwa, staje się niewolnikiem i wyrządza największą krzywdę sobie, swojej ludzkiej osobowości, rodzinie, grupie zawodowej, narodowi, państwu i Kościołowi. Chociaż byłby łatwo pozyskany dla lęku i bojaźni, dla chleba i względów ubocznych” - uzupełnia błogosławiony. Trudno nie zadać sobie pytania, czy przypadkiem nie żyjemy jak niewolnicy, zniewoleni medialnymi opiniami, obawiający się powiedzieć prawdy, by nie stracić spokoju? I trudno nie zadać sobie pytania, czy takie nasze wybory nie niszczą państwa, nie niszczą naszego narodu, a przede wszystkim nie niszczą Kościoła? On nie jest powołany do kultu „świętego spokoju”, on ma przynosić miecz Prawdy. A my mamy być ramieniem, dzięki któremu ta prawda jest głoszona. „Prośmy Chrystusa Pana dźwigającego krzyż, abyśmy w naszym codziennym życiu okazywali męstwo w walce o wartości prawdziwie chrześcijańskie” - apelował ks. Jerzy. A ta prośba o modlitwę pozostaje nadal aktualna.


Piąta tajemnica bolesna: ukrzyżowanie Chrystusa


Ale na koniec warto w swoim testamencie błogosławiony Jerzy Popiełuszko przypomina nam jaką bronią powinniśmy walczyć. „Aby zło dobrem zwyciężać i zachować godność człowieka, nie wolno walczyć przemocą” - podkreślił. „Każdy przejaw przemocy dowodzi moralnej niższości. Najwspanialsze i najtrwalsze walki, jakie zna ludzkość, jakie zna historia, to walki ludzkiej myśli; najnędzniejsze i najkrótsze to walki przemocą. Idea, która potrzebuje broni, by się utrzymać, sama obumiera. Idea, która utrzymuje się tylko przy użyciu przemocy, jest wypaczona. Idea, która jest zdolna do życia, podbija sobą; za nią spontanicznie idą miliony. Solidarność dlatego tak szybko zadziwiła świat, że nie walczyła przemocą, ale na kolanach, z różańcem w ręku, przy polowych ołtarzach, upominała się o godność ludzkiej pracy, o godność i szacunek dla człowieka” - mówił kapłan. I ten model walki powinien pozostać dla nas nadal aktualny. Różaniec, msza święta, modlitwa, odwaga w głoszeniu słowa. To jest zaangażowanie, którego od nas wymaga Bóg, i o którym przypomina nam błogosławiony ks. Jerzy. Potrzebujemy nowej rewolucji „solidarności”, nowej krucjaty modlitewnej, a nie tylko silniejszych mediów czy lepszych działaczy. Tę prawdę przypomina nam ks. Jerzy szczególnie mocno.

Polska, Kościół w Polsce, jeśli ma odzyskać swoją siłę, musi powrócić do tego Testamentu. My musimy do niego powrócić i mocno zacząć wcielać go w życie. Z męstwem podejmować wyzwanie Prawdy, Sprawiedliwości i Miłości. Nie jest to droga prosta, ale jedyna.

Tomasz P. Terlikowski

Referat wygłoszony podczas sesji poświęconej bł. Jerzemu Popiełuszce w Inowrocławiu