Tylko ktoś, kto nie ma zielonego pojęcia o sytuacji w Syrii i Iraku (ale i Erytrei czy Libii) może wierzyć, że jakiekolwiek służby mogą skontrolować imigrantów, odsiać tych, którzy rzeczywiście są uchodźcami od tych, którzy są tylko imigrantami, albo co gorsza terrorystami nasłanymi przez Państwo Islamskie czy inne ugrupowania islamistyczne. I nie chodzi tylko o to, że nasze służby, tak jak całe państwo, działają jedynie teoretycznie, ale o to, że nie ma świecie służb, które są w stanie skontrolować taką masę ludzi i to uciekających (albo i nie) z miejsca ogarniętego wojną, w którym nie ma struktur chcących z nami współpracować, i gdzie za rozmowę z obcokrajowcem można zostać skazanym na karę śmierci.

A żeby to zrozumieć wystarczy sobie przypomnieć historię Aylana Kurdiego, chłopca i jego rodziny ze zdjęcia, które wstrząsnęło Europą. Od momentu jego śmierci minął szmat czasu, a w mediach wciąż pojawiają się nowe elementy informacji (albo dezinformacji) dotyczące jego ojca. Czy byli uchodźcami, czy szmuglerami ludzi? Uciekali przed wojną czy za lepszym życiem? Media - zachodnie - prześcigają się w coraz nowych wrzutkach, często ze sobą sprzecznych. A przecież i zdjęcie i chłopiec stali się już pewną ikoną sprawy.

Nie ma w tym zresztą nic dziwnego. Tam się toczy wojna. Zatarcie za sobą śladów, to żaden problem, przyjęcie nowej tożsamości takoż. Na terenie Państwa Islamskiego państwa zachodnie mają bardzo ograniczone (by nie powiedzieć żadne) źródła wywiadowcze. Ludzie, którzy chcą przyjąć nową tożsamość mogą ukraść dokumenty, kupić je, albo spreparować od nowa. Mogą podać się za kogo chcą i zacząć żyć pod nowym nazwiskiem. Część z nich będzie to robić w nadziei na lepsze życie, ale część z zupełnie innych powodów. Odróżnienie zaś człowieka, który szuka poprawy bytu od takiego, który chce przeprowadzać zamachy jest niemal niemożliwe. Szczególnie, że ci, którzy uciekają za poprawą życia mogą – jeśli okaże się (a że się okaże to rzecz pewna), że i tu nie ma raju – przejść na drugą stronę. I to szybciej niż się wielu zdaje.

Jeśli więc ktoś opowiada nam, że nasze (czy jakiekolwiek inne służby) sprawdzą uchodźców, to kłamie. I niezależnie od tego, jakie jest nasze stanowisko w sprawie uchodźców, imigrantów i nowej wędrówki ludów, warto o tym pamiętać.

Tomasz P. Terlikowski