Media piszą o „skandalicznym” liście księdza, katechety jednej ze szczecińskich szkół, jaki skierował on do rodziców dzieci uczęszczających do szkoły, w której pracuje. W liście tym duchowny odnosi się do kwestii wypisywania dzieci z lekcji religii. Sprawę nagłośniła radna Szczecina Edyta Łongiewska Wijas, domagając się zbadania sprawy przez prezydenta miasta oraz oznaczając w swoim poście media, najwyraźniej chcąc, aby list ten był przez nie rozpowszechniony. Tutaj trzeba się z nią zgodzić, warto list rozpowszechnić. Nie dlatego, że jest skandaliczny, ale dlatego, że zwraca uwagę na bardzo ważną rzecz.

- „Wczoraj wieczorem, jako radna miasta Szczecin, zostałam powiadomiona o skandalicznym liście księdza katechety w jednym ze szczecińskich liceów. O jego treści powiadomiony został również jeden z radnych KO. Mam nadzieję, że nagłośnienie przez nas tej sprawy wpłynie na zmianę zachowań księży w szczecińskich szkołach” – pisze radna Edyta Łongiewska Wijas.

- „Po drugie, jest to przejaw patologii, jaką jest nauczanie religii w szkołach. Szkoła nie jest miejscem na kultywowanie wiary, od tego są świątynie” – dodaje.

- „Nie dziwię się, że rodzice nie chcą posyłać swoich dzieci na religię do autora listu. Po tym liście sądzę, że kolejni wahający zdecydują się na rezygnację. Jak niebezpieczne szyderstwo, w dobie ujawniania skandali pedofilskich w polskim Kościele Katolickim, brzmią słowa o tym, że brak formacji duchowej w wykonaniu księdza okaleczy dzieci. Śmiem twierdzić, że jest wręcz odwrotnie. Strzeżmy swoje dzieci przed fanatykami religijnymi i nie ryzykujmy ich zdrowia psychicznego, oddając je w groźną opiekę agresywnym ewangelizatorom” – czytamy dalej w poście Łongiewskiej Wijas.

Co więc tak oburzyło szczecińską radną? W dużej mierze zapewne za sprawą „Strajku Kobiet” w ostatnim czasie wielu rodziców decyduje się na wypisywanie swoich dzieci ze szkolnej katechezy. Mają do tego oczywiście prawo. Jednak będący autorem „skandalicznego” listu duchowny, spełniając to, do czego został powołany w sakramencie kapłaństwa, zwraca uwagę na bardzo ważny aspekt takiej decyzji, o której rodzice często zapominają.

Otóż katecheta przypomina, że prowadząc swoje dzieci do chrztu, podobnie jak wcześniej decydując się na „kościelny” ślub, rodzice zobowiązali się do wychowania swoich dzieci w wierze.

- „Drodzy rodzice, prosząc o chrzest dla waszego dziecka, przyjmujecie na siebie obowiązek wychowania go w wierze, aby zachowując Boże przykazania, miłowało Boga i bliźniego, jak nas nauczył Jezus Chrystus. Czy jesteście świadomi tego obowiązku?” – przypomina formułę chrztu św. duchowny.

- „Takimi słowami zwrócił się do Was kilkanaście lat temu kapłan, który chrzcił Wasze dzieci. Z całą pewnością każdy z Was z radością odpowiedział: Jesteśmy świadomi. Po tym zapewnieniu, które zostało złożone publicznie w świątyni, wobec wiernych, członków rodziny, chrzestnych i kapłana, który w tym momencie reprezentował nie siebie, ale Boga, Wasze dziecko otrzymało Chrzest św.” – pisze szczeciński katecheta.

- „Pragnę przypomnieć Wam, drodzy rzymskokatoliccy Rodzice, że wasze zapewnienie: Jesteśmy świadomi, brzmi jeszcze w świątyni, brzmi jeszcze pustej klasie podczas katechezy. Pusta klasa wzmaga to echo Waszego zapewnienia, czyniąc go głośniejszym w uszach Pana Boga, który będzie nas rozliczał z troskliwego pielęgnowania ziarna wiary: mnie jako pierwszego, któremu został powierzony urząd pasterza, Was jako kolejnych, którym został powierzony urząd rodzicielstwa” – dodaje.

W dalszej części swojego listu kapłan wyjaśnia, dlaczego katecheza jest ważna dla wychowania w wierze katolickiej dzieci, do czego rodzice publicznie zobowiązali się przyprowadzając je do chrztu, aby na końcu zapytać:

- „Pytam zatem Was, drodzy Rodzice, jakie są Wasze wymagania względem wychowania religijnego Waszych dzieci? Czy wypełniacie ślub, który złożyliście publicznie i uroczyście w czasie Chrztu Waszych dzieci? Proszę pamiętać, że odrzucając Religię w szkole odrzuciliście wiarę, a odrzucając wiarę, odrzuciliście Boga”.

Choć trudno doszukiwać się w słowach duchownego czegoś „skandalicznego”, nietrudno zgadnąć, dlaczego tak bardzo nie spodobał się on radnej i lewicowym mediom. Bo niesie ryzyko, że część rodziców po jego lekturze rzeczywiście zastanowi się nad przysięgą, jaką złożyli w czasie chrztu swoich dzieci. Zrobią to ci rodzice, którzy rzeczywiście wierzą i z wiary swoje dzieci do chrztu przynieśli. Ci niewierzący natomiast może zrozumieją, że wiary nie mając, lepiej nie chrzcić jedynie dlatego, że „babcia prosi” albo „taki jest zwyczaj”.

kak/Facebook