"Tato, jestem z Ciebie bardzo dumny. Ty i Twoi Niezłomni kompani zrobiliście dużo, ale trzeba było wyciąć więcej tej czerwonej zarazy" - mówi w rozmowie z "GPC" Marek Franczak, syn Józefa Franczaka ps. "Lalek", słynnego Żołnierza Wyklętego.

Franczak mówił w rozmowie z "Gazetą Polską Codziennie" o swoim życiu w PRL jako syna Żołnierza Wyklętego. "Łatwo niestety nie było. W szkole... wielu nauczycieli wmawiało mi, że jestem synem bandyty, że mój ojciec jest zwykłym złodziejem i mordercą, że jestem gorszy od reszty. Każda okazja była dobra, aby mnie w ten sposób zrugać. Z powodu taty nie pozwolono mi iść do liceum, mimo dobrych wyników w nauce. Byłem zmuszony pójść do górniczej zawodówki, a ambicje schować do kieszeni" - wyznał.

"Nieraz bywało, że gdy jechałem na przykład na zabawę z kolegami, nasze auto było zatrzymywane przez mundurowych, a mnie siłą z niego wyciągano. Kolegom kazali dalej jechać, a ja dostawałem „pały”. Oczywiście koledzy czekali kawałek dalej. Nie zostawiali mnie, ale też nie mogli nic więcej zrobić" - dodał.

Franczek przekonywał też, że wielką wartością jest powrót do pamięci o Żołnierzach Wyklętych.

"Wiele lat czekałem na tę sytuację. Niezłomni wrócili do świadomości Polaków, głównie za sprawą młodych ludzi. To oni, szukając swoich wzorców, odkryli to, co komuniści starali się przez dziesiątki lat pogrzebać. Jestem im wdzięczny i cieszę się, że Polska odzyskuje swoją tożsamość, oddzielając prawdziwych bohaterów od zdrajców i okupantów" - stwierdził.

kk/gazeta polska codziennie