- Część pracowników ośrodka w Piasecznie nie wydawała potrzebującym posiłków. W imię tego, by ktoś miał jedzenie na cały tydzień, kilka osób nie dostawało żadnego gorącego posiłku w ciągu dnia – powiedziała była pracownica ośrodka w Piasecznie Kamila Korzeniewska w rozmowie z portalem Wirtualna Polska.

Takie informacje potwierdzają także osoby, które odmówiły brania udziału w procederze żerowania na najbiedniejszych i przywłaszczania wydzielonych dla nich posiłków.

Jak informuje portal, sprawa trafiła do prokuratury w Piasecznie, która jednak postępowanie umorzyła. Jako powód podano, że straty wycenione zostały na … 17 zł.

Sprawa jednak znalazła swój dalszy bieg, ponieważ byli pracownicy ośrodka, którzy wykryli cały proceder, złożyli interwencję do ministra Zbigniewa Ziobry. Straty natomiast szacują na około 20 tys. zł. W ich opinii winni powinni zostać ukarani, ponieważ „chodzi przede wszystkim o zasadę i etykę postępowania przy pomaganiu najbiedniejszym” – czytamy.

- Niewydane porcje jedzenia powinny trafiać do miejskiej jadłodzielni. Niestety trafiały do torebek, plecaków i bagażników aut niektórych pracowników ośrodka. Są na to dowody – mówi dalej Kamila Kostrzewska.

Po zgłoszeniu sprawie dyrekcji, przyznano że jeden z pracowników został nakryty przy wynoszeniu jedzenia. Dyrektorka ośrodka jednak po pewnym czasie wszystkiego się wyparła.

- Szkopuł w tym, że kilkoro pracowników ośrodka potwierdza na piśmie, iż od wielu miesięcy dochodzi w nim do kradzieży żywności. Precyzyjnie ujęto sposób działania sprawców, wskazano ich z imienia i nazwiska oraz wskazano część dat, w których dochodziło do nieprawidłowości. Wirtualna Polska dysponuje tymi oświadczeniami – czytamy na portalu.

Jak relacjonuje Korzeniewska, pracownicy, którzy wykryli proceder liczyli na właściwe zajęcie się sprawą przez policję i prokuraturę.

- Niestety mam przekonanie, że robiono wszystko, aby tematu nie było. Pamiętajmy, że policja w Piasecznie ściśle współpracuje z MGOPS, choćby w zakresie procedury niebieskiej karty – mówi Korzeniewska i dodaje, że policja podczas przesłuchań miała sugerować pracownikom ośrodka, że „na pewno nie było żadnych nieprawidłowości”.

Z kolei dochodzenie miało zostać szybko umorzone, a część przesłuchań odbywała się w pokoju dyrektorki ośrodka.

- Dyrektorka zaś - jak czytamy w jednym z zażaleń na czynności podjęte przez policję - w tym czasie donosiła policjantom kawę – pisze Wirtualna Polska.

Pełny materiał można przeczytać TUTAJ


mp/wp.pl