W ostatnich dniach wiele mówi się nie tylko o "trudnej miłości" Polski i Izraela i wizerunku naszego kraju na arenie międzynarodowej, ale również o tym, jaki wizerunek Polski i Polaków zaprezentowaliśmy światu. 

Z ust komentatorów czy polityków wiele razy słyszeliśmy opinię, że w Polsce nie robiło się filmów o Pileckim czy Janie Karskim, za to powstawały "Idy" i "Pokłosia". Wczoraj gruchnęła wieść, że BBC chciało, wraz z Telewizją Polską, nakręcić serial o rotmistrzu Witoldzie Pileckim. 

"TVP nie udzieliło oficjalnej odpowiedzi na tę propozycję"-informowały media, które omijały jednak pewien istotny szczegół. BBC postawiła bowiem warunek. Dotyczył on producenta serialu. 

Sytuacja, którą opisujemy, miała miejsce w 2016 r. Wówczas Ben Donald, główny producent seriali międzynarodowych BBC, zgłosił się do prezesa TVP, Jacka Kurskiego. Jak podkreślał, "rozumie cel polskiej telewizji publicznej, którym jest dotarcie do szerokiej widowni z ważnymi dla Polski tematami". Dlaczego Telewizja Polska nie odpowiedziała oficjalnie na tę propozycję? Brytyjski publiczny nadawca postawił bowiem warunek, aby producentem serialu był... Dariusz Jabłoński, właściciel firmy Apple Film Production. Jabłoński ma na swoim koncie dość kontrowersyjne dzieło- był głównym producentem "Pokłosia", filmu Władysława Pasikowskiego, nawiązującego do zbrodni w Jedwabnem. Odbiór filmu był bardzo "skrajny": od "ochów i achów" po falę krytyki. Odtwórca jednej z głównych ról, Maciej Stuhr właśnie przy okazji "Pokłosia" "zabłysnął" swoją wiedzą historyczną (pamiętna wypowiedź o Cedynii i dzieciach przywiązywanych do tarcz). W filmie Pasikowskiego polscy chłopi, w przerwie od bicia żon i raczenia się piwem w obskurnym barze, zajmują się nękaniem jedynego sprawiedlwego we wsi, którego ostatecznie "krzyżują" na drzwiach od stodoły. 

„Pokłosie” Pasikowskiego porusza ważny temat relacji polsko-żydowskich. Niestety na siłę puszczając zgraną płytę, że oprócz kilku sprawiedliwych wszyscy Polacy to odpychający antysemici"- ocenił historyk, prof. Bogdan Musiał w rozmowie z portalem Niezależna.pl. 

Informacja ta rzuca nowe światło na sprawę. Umówmy się, że zamiast sylwestra przy dźwiękach "Despacito" i "Miłości w Zakopanem", nieśmiertelnej Maryli Rodowicz i Zenka Martyniuka znacznie lepiej byłoby zainwestować w dobry film historyczny pokazujący światu, że Polska to nie tylko zapiekli antysemici z widłami i obłędem w oczach. Jednak czy na pewno producent "Pokłosia" stworzyłby produkcję, której naprawdę brakuje?

yenn/Niezależna.pl, Fronda.pl