Mateusz Morawiecki musi przełamać podział na resorty, z czym nie poradził sobie jeszcze żaden premier, także Beata Szydło. W poszczególnych miniserstwach za dużo jest ludzi, którzy nic nie robią - mówi prof. Zdzisław Krasnodębski, zaufany współpracownik Jarosława Kaczyńskiego. Co więcej, Krasnodębski... chwali Donalda Tuska.


Zacznijmy od Tuska. W rozmowie z ,,Interią'' prof. Zdzisław Krasnodębski mówił o szczycie Rady Europejskiej i kwestii relokacji uchodźców. Tusk skrytykował w specjalnej nocie do przywódców UE fakt przymusowości systemu kwot relokacji.

,,Akurat w tym przypadku Donald Tusk reprezentuje rozsądne stanowisko. Wykazał się cechą dla siebie zupełnie niezwykłą - odwagą polityczną, ponieważ został mocno za to skrytykowany'' - ocenił prof. Krasnodębski.

Jak wytłumaczył, stanowisko Tuska wynika po prostu z jego pragmatyzmu i myślach o przyszłej karierze politycznej w Polsce. ,,Donald Tusk zdaje sobie sprawę z tego, że każdy polityk polski, który by w tej sprawie miał inne zdanie, nie ma czego szukać w polityce krajowej, w ogóle Europie Środkowej i Wschodniej'' - powiedział profesor.


Socjolog wskazywał też na najważniejsze być może zadanie stojące przed Mateuszem Morawieckim. ,,Strukturalnym problem polskiej polityki jest tzw. resortowość. Z tym problemem nie poradził sobie do tej pory żaden z premierów'' - powiedział.

I dodał: ,,Wiem z doświadczenia, że wiele ministerstw nie działa tak, jak powinny, jest tam za dużo ludzi, którzy niewiele robią. Poza tym jest utrudniona współpraca między resortami. Moja krytyka nie dotyczy ministrów, czy ich najbliższych współpracowników, ale całego bezwładnego mechanizmu administracyjnego''.


Krasnodębski zapewnił też, że w polityce PiS nie zmieni się nic fundamentalnego, ,,chodzi po prostu o trochę nowe akcenty''.

mod/interia.pl