Historycy Sławomir Cenckiewicz i Piotr Woyciechowski wywołali ogromny szum w związku z publikacją artykułu o prof. Witoldzie Kieżunie, żołnierzu Armii Krajowej i uczestniku Powstania Warszawskiego. Napisali, że prof. Kieżun to TW. pseud. "Tamiza" i że spotykał sie z SB. Prof. Kieżun zaprzecza, ale materiały pokazują, że rzeczywiście prof. Kieżun spotykał się z ludźmi SB. Ale pytanie zasadnicze: po co Cenckiewicz z Woyciechowskim postanowili zaatakować profesora teraz? Czy nie można było poczekać z taką informacją do momentu, w którym prof. Kieżun pożegna się z tym światem?

W klubie Ronin odbyła się dyskusja z udziałem osób, które polemizują z tekstem z "Do Rzeczy": Agnieszka Romaszewska, Roch Baranowski i prof. Jan Żaryn, które nazywa się potocznie "obrońcami prof. Kieżuna". Warto wysłuchać ich argumentacji!

Relacja portalu Blogpress.pl:

Roch Baranowski rozwinął swoją notkę opublikowaną kilkanaście dni wcześniej, a biorącą w obronę prof. Kieżuna, i przedstawił prezentację, w której starał się zwrócić uwagę na nieścisłości w tekstach prof. Sławomira Cenckiewicza i Piotra Woyciechowskiego i poddać krytycznej ocenie ich motywy („tekst pisany pod tezę”) jak również pokazać postawę życiową prof. Kieżuna, która według Rocha Baranowskiego stoi w sprzeczności z opisem autorów „Do Rzeczy”, zwłaszcza jeśli chodzi o ocenę postawy profesora w latach PRL-u. Poniżej przedstawiamy prezentację Rocha Baranowskiego, która dość wiernie oddaje to co było powiedziane w czasie spotkania. Prezentacja nosi tytuł: "W poszukiwaniu prawdy – kim był profesor Witold Kieżun za czasów PRL?"

Prof. Jan Żaryn odnosząc się do wypowiedzi Piotra Woyciechowskiego sprzed tygodnia, w której ten sugerował, że miał on przekazać akta z IPN prof. Kieżunowi, stwierdził, że takie działanie byłoby zgodne z prawem, aczkolwiek pomimo długiej rozmowy tych akt prof. Kieżunowi nie pokazał. Natomiast namawiał prof. Kieżuna do tego, by sam wystąpił o nie do IPN-u „ponieważ te akta są dostępne, jawne” i każdy historyk czy dziennikarz, przyjaciel, czy wróg może mieć do nich dostęp i je opisać, więc „najlepiej by pan profesor rozpoczął tę batalię o prawdę sam, ponieważ i tak nie uniknie takiej konfrontacji. To był lipiec bieżącego roku. Jak państwo wiedzą, pan prof. Kieżun nie zdecydował się na to i, moim zdaniem, zrobił błąd.”

Zdaniem prof. Żaryna „to prof. Kieżun merytorycznie ma dużo więcej racji niż kapitan Szlubowski i autorzy tekstu, którzy opowiadają językiem funkcjonariusza SB, który to funkcjonariusz jest we własnych instrukcjach i we własnych normatywach, i w związku z tym pisze i ocenia całą rzeczywistość przez kontekst, w którym funkcjonuje.”

(...)

Ponieważ według instrukcji SB Szlubowski może zakwalifikować swojego rozmówcę tylko albo jako figuranta, lub Osobowe Źródło Informacji, to „w tej rozpiętości biurokratycznej ewidentnie profesor Witold Kieżun, zdaniem Szlubowskiego, z racji tej, że się spotyka z nim, należy nie do figurantów, czyli osób rozpracowywanych, tylko przede wszystkim jako Osobowe Źródło Informacji. Ale to, że ktoś jest zamknięty w puszce biurokratyczno-insrtrukcyjnej w latach siedemdziesiątych, to nie dowodzi, żeby tę puszkę bez żadnego wytłumaczenia przenosić na rok 2014 i przekazywać w tej samej formule.”

Zdaniem prof. Żaryna najpierw powinien powstać artykuł naukowy, z zastosowaniem całego warsztatu naukowego, a dopiero później na jego podstawie powinny powstawać teksty publicystyczne.

„Z punktu widzenia tak ciężkich oskarżeń, jak donosicielstwo ta droga naukowa, a dopiero później publicystyczna staje się drogą właściwą dla historyka.”

Przechodząc do publicystyki, prof. Żaryn stwierdził: „Wedle mojej wiedzy, na stan dzisiejszy, który mam na temat prof. Witolda Kieżuna, wydaje mi się, że na pewno nie był donosicielem, czyli, że jego spotkania ze Służbą Bezpieczeństwa, - moim zdaniem naganne, żeby była jasność - nie miały charakteru donosicielstwa, czyli czegoś, co miało służyć SB jako pewnego rodzaju materiał do kompromitowania innych ludzi, bądź ich szantażowania, tworzenia z nich agentów.” Zdaniem prof. Żaryna według dokumentacji, prof. Kieżun nie miał świadomości, że został zakwalifikowany jako Tajny Współpracownik, a świadczyć ma o tym m.in. fakt podpisywania przekazywanych SB dokumentów imieniem i nazwiskiem.

Prof. Żaryn przedstawił też własną interpretację motywów spotkań prof. Kieżuna z SB, a miałaby być nią chęć wpływania na „ekipę modernizacyjną Gierka” za pośrednictwem SB, w sytuacji, gdy kontakty oficjalne nie dawały pożądanego efektu. Nie jest to interpretacja zbyt korzystna dla prof. Kieżuna, jak stwierdził Jan Żaryn.

„Czy to była postawa godna wyniesienia dzisiaj na piedestał? Oczywiście nie. W latach siedemdziesiątych niewątpliwie uznanie, że system gierkowski się zmodernizuje, otworzy, ponieważ daje takie sygnały, było świadectwem pewnej naiwności.”

„Ta rzeczywistość, która jest dużo bardziej skomplikowana, pozwala nam wysnuć wnioski, że pan prof. Witold Kiezun zbłądził. W latach siedemdziesiątych źle odczytał znaki czasu, ale broń Boże nie wolno mówić, że był donosicielem.” - pointował prof. Jan Żaryn.

Agnieszka Romaszewska zwróciła uwagę, że prowadzimy debatę , która powinna być przeprowadzona 25 lat temu, debatę na temat postaw wobec komunizmu w poszczególnych dekadach PRL-u i odpowiedzialności moralnej.

Odnosząc się do argumentu, że ludzi lustrowanych należy traktować równo,Agnieszka Romaszewska powiedziała:

„Czy ludzi należy traktować równo? Nie! Na świecie nie ma równości. Równość istnieje w obliczu Boga i równość powinna istnieć również w państwie wobec prawa. Równość wobec prawa jest rzeczą zasadniczą. Pewnym postulatem jest równość szans, ale równości w życiu społecznym nie ma! Ludzie mają różne zasługi, różny wiek, umiejętności, inteligencję, i nawet różną urodę. W związku z tym nigdy ich nie traktujemy tak naprawdę równo. My ich traktujemy w zależności od tego, kim są i w zależności od tego, jak się w danej sytuacji sytuują. Z mojego punktu widzenia osoba taka, jaką jest prof. Kieżun, zasługiwała na szczególnie staranne przyjrzenie się temu, kim był, co chciał zrobić, i jaka była jego wina. Zasługiwał dlaczego? Dlatego, że właśnie zasługiwał. Słowo zasługa było tu bardzo zasadnicze. I społeczeństwo, które zapomina o tym, że istnieje coś takiego jak zasługa, to jest społeczeństwo, które dąży do równości Czerwonych Khmerów w Kambodży, bo tylko tam wszyscy byli absolutnie równi. A we wszystkich innych normalnych strukturach społecznych zasługa jest czymś co jest uwzględniane przy ocenianiu człowieka.”

Głos zabierał również asystent i rzecznik prof. Kieżuna Bogusław Szostkiewicz, który zadeklarował w imieniu prof. Kieżuna, że ten szczegółowo odniesie się do stawianych mu zarzutów.

Z braku czasu nie wszyscy chętni spośród osób obecnych na sali mogli zabrać głos, ale te głosy które padły były krytyczne pod adresem prof. Witolda Kieżuna. Wypowiadali się m.in. Andrzej CieślakAndrzej Wernic i Piotr Jegliński.

Szczególnie polecamy relację ze spotkania sprzed tygodnia i zapis wideo tego spotkania, w którym uczestniczyli autorzy artykułu: prof. Sławomir Cenckiewicz, Piotr Woyciechowski i red. Cezary Gmyz: Kulisy lustracji prof. Witolda Kieżuna

Philo

Źródło: Blogpress.pl