Emerytowany biskup Tadeusz Pieronek powiedział przedwczoraj, że dobrzy katolicy są nawet w szeregach Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Poszliśmy tym tropem i znaleźliśmy wśród ludzi tej partii kogoś, kto otwarcie przyznaje się do praktyk religijnych. To 32-letnia Magdalena Ogórek, kandydatka SLD do Sejmu z numerem drugim na liście w rodzinnym Rybniku.


Dotychczas była ona znana jako aktorka, głównie z serialu „Na dobre i na złe”, gdzie mogliśmy ją oglądać przez osiem lat. Sama ma jednak dystans do swojej pracy w show biznesie: - Nie jestem aktorką, bo nie kończyłam żadnej szkoły aktorskiej. Aktorzy to tacy ludzie jak Trela, Englert, czy Seniuk – mówi.


Magdalena Ogórek ze swoją urodą mogłaby zrobić karierę jako modelka, ale wybrała pracę naukową. Wykłada historię na jednej z prywatnych uczelni w Warszawie. Swój doktorat poświęciła średniowiecznym herezjom chrześcijańskim. – W zachodniej historiografii pokutuje pogląd, że katarzy dotarli najdalej na wschód do Nadrenii-Westfalii. W swojej pracy wykazałam, że zakamuflowana grupa katarska istniała pośród waldensów na Śląsku – tłumaczy z dumą pani Magdalena.


Sama mówi często o przywiązaniu do śląskich korzeni, ale nawet Jarosławowi Kaczyńskiemu trudno byłoby ją nazwać „zakamuflowaną opcją niemiecką”. Dwa dni temu w debacie zorganizowanej przez katowicką lożę Business Center Club sprzeciwiła się promocji idei autonomii Śląska i tzw. narodowości śląskiej. – Nie chcę, by zmuszano mnie do wyboru pomiędzy tożsamością śląską i polską. Pomiędzy tymi identyfikacjami nie ma konfliktu – powiedziała. – Ślązakom chodzi o to, by mogli pielęgnować swoją kulturę, a ich region nie był wyzyskiwany gospodarczo. Ale te postulaty można zrealizować w ramach państwa unitarnego, nie trzeba tworzyć w tym celu autonomicznych landów – mówi w rozmowie z naszym portalem. – Moje lewicowe, egalitarystyczne poglądy to konsekwencja mojego pochodzenia. My, Ślązacy nie uznajemy podziału na „panów” i „chamów” – twierdzi.


Pani Magdalena o swoich przekonaniach religijnych informuje na swoim koncie na Facebooku.


Jej znajomi potwierdzają, że to żadna „pokazówka”: do kościoła chodzi co niedziela i traktuję wiarę na serio. Swoje dziecko posłała nawet do katolickiego przedszkola prowadzonego przez Ojców Barnabitów. – Nigdy nie robiłam tajemnicy z mojego przywiązania do wiary. Nie słyszałam też, żeby ktokolwiek w partii pozwalał sobie na złośliwe komentarze pod naszym adresem – twierdzi działaczka.


Kiedy pytamy o aborcję, odpowiada: - Sama nigdy nie usunęłabym ciąży. Ważne jest, by kobiety wiedziały, że nie jest to środek antykoncepcyjny. Ale nie możemy przymusem narzucać nikomu moralności – powiada.


Przewodniczący Napieralski, nasz „polski Zapatero” na pewno nie postawił na karierę Magdaleny z powodu jej przekonań religijnych. W SLD mówi się, że Ogórek ma urodą i inteligencją konkurować z Joanną Muchą z PO. Elektorat Sojuszu nie składa się wyłącznie z zatwardziałych ateuszy, a ostry antyklerykalizm w Polsce na dłuższą metę nie popłaca, co widać po notowaniach partii Palikota. Dlatego też na „katolicką herezję” Napieralski i inni towarzysze mogą sobie dzisiaj pozwolić. Czy jednak katolik może być działaczem takiej partii jak SLD? Czy katolik może nie domagać się prawnego zakazu aborcji? Drodzy Czytelnicy, rozsądźcie sami.


PSaw