W wyniki odniesionych w czasie zatrzymania obrażeń zmarł na Białorusi Raman Bandarenka. Potępiając władze Białorusi za doprowadzenie do tego śmierci demonstranta, Unia Europejska grozi reżimowi Łukaszenki kolejnymi sankcjami za stosowanie represji w kraju.

31. letni Białorusin zmarł po kilkugodzinnej operacji w mińskim szpitalu po tym, jak został brutalnie pobity przez milicjantów.

- „To skandaliczny i haniebny skutek działań władz białoruskich, które nie tylko bezpośrednio i brutalnie przeprowadziły represje wobec własnej ludności, ale także stworzyły środowisko, w którym mogą mieć miejsce takie bezprawne, brutalne akty, ignorując tym samym nie tylko prawa i wolności narodu białoruskiego, lecz także lekceważenie jego życia” – napisał w specjalnym oświadczeniu rzecznik szefa unijnej dyplomacji.

W oświadczeniu wyrażono współczucie dla rodziny i przyjaciół zmarłego. Potępiając przemoc stosowaną przez białoruskie władze wobec pokojowych demonstrantów rzecznik podkreślił, że Unia Europejska jest gotowa nałożyć kolejne sankcje na odpowiedzialnych za stosowanie represji na Białorusi.

Pierwsze sankcje weszły w życie 6 listopada. Został nimi objęty m.in. Aleksandr Łukaszenka. Dotyczą one zakazu wjazdu do UE oraz zamrożenia aktywów.

Od 9 sierpnia na Białorusi trwają demonstracje, których uczestnicy domagają się ustąpienia Aleksandra Łukaszenki. Zarówno społeczeństwo Białorusi jak i społeczność międzynarodowa nie uznają wyniku sierpniowych wyborów prezydenckich w tym kraju, domagając się ich powtórzenia przy udziale międzynarodowych obserwatorów.

kak/PAP