Aleksandra Dulkiewicz, która od zaledwie kilku miesięcy jest prezydentem Gdańska, zdążyła do siebie zrazić już znaczną część Polaków, a w szczególności gdańszczan. Teraz kilkunastu przedstawicieli środowisk prawicowych oraz naukowców skierowało do niej list otwarty, w którym wskazują między innymi na narastającą brutalizację języka debaty o Gdańsku oraz samej Polsce, która „[…] prowadzi do dalszego demontowania wspólnoty tworzonej przez mieszkańców”.

Mediom list ten przekazał przewodniczący klubu radnych PiS Kacper Płażyński. On sam również się pod nim podpisał, podobnie jak dwoje dawnych działaczy opozycji antykomunistycznej Joanna Duda-Gwiazda oraz Andrzej Gwiazda, atakże Czesław Nowak oraz kilkunastu gdańskich naukowców, taki jak prof. Jerzy Falandysz z Uniwersytetu Gdańskiego, prof. Piotr Czauderna czy dr hab. med. Tomasz Zdrojewski z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego”.

Piszą:

Narastająca brutalizacja języka debaty o naszym mieście i o naszym państwie prowadzi do dalszego demontowania wspólnoty tworzonej przez mieszkańców, pogłębiania podziałów społecznych, a w efekcie może skutkować kompromitacją naszego samorządu, reprezentującego przecież wszystkich gdańszczan”.

Podkreślono, że autorami wypowiedzi, na które chcą zwrócić uwagę autorzy listu, są przedstawiciele środowiska politycznego Aleksandry Dulkiewicz, dlatego też to na jej ręce postanowili go skierować. Czytamy między innymi:

Pani zastępca stwierdził niedawno, że przyczyną wybuchu II wojny światowej było „złe słowo”. Najwyraźniej nawiązując do współczesnego, mglistego i często wykorzystywanego w walce politycznej pojęcia „mowy nienawiści” wskazał wprost, iż Polacy są współodpowiedzialni za rozpętanie najbardziej krwawego konfliktu w dziejach ludzkości. Trzy tygodnie później, podczas sesji Rady Miasta Gdańska, w trakcie dyskusji o przyszłości terenu Westerplatte, jeden z radnych Pani ugrupowania porównał rzeczywistość dzisiejszej Polski do najgorszych czasów panowania komunizmu. Inna radna z koalicji tworzącej Pani zaplecze polityczne przyrównała z kolei działania „rządu w Warszawie” (sic!) do interwencji zaborców”.

Podkreślili, że Dulkiewicz nie próbowała tych wypowiedzi powstrzymać ani nie prostowała „[…] prowokacyjnych kłamstw o polskiej historii”. Wskazali, że prezydent Gdańska nie wykonała żadnego gestu, który mógłby obniżyć temperaturę sporu, co więcej – sama wygłosiła konfrontacyjną przemowę, w której Rzeczpospolitą Polską nazwała „państwem opresyjnym”.

Sygnatariusze listu przypomnieli, że to Niemcy wywołali II wojnę światową i dodali:

Działania polskiego rządu posiadają demokratyczną legitymację. Inicjatywa mająca na celu stworzenie przez państwo nowego muzeum na terenie Westerplatte nie jest aktem agresji ani przygotowaniem do aneksji terytorialnej. Gdańsk jest częścią Polski, a gdański samorząd częścią polskiej administracji publicznej”.

dam/PAP,Fronda.pl