Pewnie do głowy by mi nie przyszło, że młody ksiądz, męczennik z Kresów, którego historia tragicznej śmierci zbiegła się z odzyskiwaniem przez Polskę niepodległości, odegra taką rolę w obchodach polskiego 100-lecia w Paryżu.

Ksiądz Walerian Raba (brat mojej babci) pochodził ze starego senatorskiego rodu. Jego przodkowie zasiadali przy polskich królach. Odzyskanie niepodległości przeżywał tak jak wielu młodych ludzi z jego pokolenia. Na Wielkanoc roku 1918 wygłosił kazanie, w którym powiedział wiernym, że Chrystus zmartwychwstał i Polska zmartwychwstanie. Swoje homilie przypłacił męczeńską śmiercią. Wezwany do chorego, został skrytobójczo zamordowany. Kilkanaście lat później, w czasie spowiedzi, do zabójstwa przyznał się umierający nacjonalista ukraiński. Jako pokutę musiał wyznać ten grzech przed całą wioską. Mimo tragedii historia ks. Raby mogłaby stać się dobrym początkiem polsko-ukraińskiego pojednania. Pokazano drogę. Pamiętają o niej mieszkańcy Skałatu. II Rzeczpospolita uczciła księdza specjalnym kopcem. Jednak zapomniano o nim w zgiełku II wojny światowej.

Przypominał ją kilka miesięcy temu na naszych łamach Tomasz Łysiak. Właśnie wtedy klub w Paryżu ogłosił, że zbiera pieniądze na złote votum, koronę dla Matki Boskiej, na stulecie niepodległości w polskiej misji katolickiej. Zwróciliśmy się do klubów o zbiórkę, ale byłem lekko przerażony. Właśnie zaczął bankrutować Ruch, prezesi większości spółek skarbu państwa, poza wyjątkami, zapomnieli, skąd przyszli, a tu jeszcze to votum. Klubowicze jak zwykle zaczęli wysupływać resztki swoich oszczędności, ale czy to starczy? I oczywiście zdarzył się cud. Na zjeździe klubów „GP” podszedł do mnie pan Dariusz Miko z klubu w Hamburgu. Powiedział mi, że przeczytał tekst o księdzu Rabie w „GP” i wygląda na to, że jesteśmy rodziną. Jego przodkowie, właśnie Rabowie, pochodzą ze Skałatu. Postanowił wraz z żoną Sylwią przekazać gruby naszyjnik ze złota na votum dla Matki Boskiej w Paryżu.

Wieczorem przy winie oglądałem zdjęcie księdza Raby. Wcześniej nie zauważyłem, że był tak mocno uśmiechnięty...

Tomasz Sakiewicz

Gazeta Polska, 29 IX 2018