Wczoraj doszło do sześciu wojskowych nalotów na szkoły w miejscowości Has, w prowincji Idlib niedaleko Aleppo. Śmierć poniosło co najmniej 26 osób, a w większości były to dzieci. Dwie szkoły w Has zostały całkowicie zniszczone.

Prowincja Idlib w połnocno-zachodniej Syrii jest kontrolowana przez rebeliantów walczących z reżimem prezydenta Baszara el-Asada, którego wspiera Rosja.

Szef francuskiego MSZ, Jean-Marc Ayrault poinformował, że za naloty na szkoły odpowiedzialne są Rosja i Syria. Rosyjskie MSZ wypiera się jednak tych działań.

"To kłamstwo. Federacja Rosyjska nie ma nic wspólnego z tą straszliwą tragedią"- zapewnia Maria Zacharowa, rzeczniczka MSZ Rosji, dodając, że niezwłocznie zostanie w tej sprawie wszczęte śledztwo, zaś ministerstwo obrony Rosji niebawem wyda specjalne oświadczenie. Teraz resort obrony Federacji sprawdza dostępne dane.
 
Czy można wierzyć Rosji?
 
ajk/TVN24, Fronda.pl