Minister finansów Rosji Aleksiej Kudrin udzielił wywiadu agencji ITAR-TASS. Przyznał, że sankcje ekonomiczne nakładane przez Zachód mogą mieć „silniejszy wpływ na rosyjską gospodarkę, niż rząd przewiduje”. Uznał, że kolejne sankcje będą wyzwaniem dla makroekonomii.

Kudrin potwierdził, że zachodnie banki wprowadzają wobec Rosji sankcje. Firmy z Federacji pożyczyły na Zachodzie 700 mld dolarów, a teraz zachodnie banki nie chcą przedłużać linii kredytowych albo wstrzymują wspólne projekty.

Dużym zagrożeniem jest też ogromny odpływ pieniędzy z Rosji. W związku z tym wszystkim tegoroczny wzrost gospodarczy będzie o wiele niższy, niż przewidywano. Może wynieść nawet 0 proc.

Tymczasem Siergiej Balyakov, wiceminister gospodarki, przyznał, że „sytuacja gospodarcza nosi wyraźne oznaki kryzysu”.

Kryzys krymski bardzo mocno obciąża rosyjską gopodarkę. Dla budżetu oznacza co najmniej 3 mld. dolarów kosztów. A już w zeszłym roku wzrost gospodarczy nie był taki, jak tego sobie życzono.

Bardzo prawdopodbna jest recesja. Grozi Federacji Rosyjskiej już w drugim lub trzecim kwartale tego roku. Tylko w tym roku rubel osłabił się o 11 proc. w stosunku do dolara. To prawie najwięcej spośród wszystkich 175 walut śledzonych przez Bloomberga. Przy tym cały czas rosną ceny. Wzrost wyniósł w lutym aż 6,2 proc.

Wygląda na to, że Rosja to kolos na glinianych nogach. Aneksja Krymu może odbić się Moskwie potężną czkawką. Jak sądzicie: czy grożący rosyjskiej gospodarce kryzys powstrzyma ją przed dalszymi próbami rozszerzenia granic na Zachód?

Pac/akudrin.ru/forsal.pl