Rosja da sobie prawo strzelania do samolotów z pasażerami i tych wojskowych, które opuściły jej przestrzeń powietrzną.

11 stycznia na stronach internetowych Federacji Rosyjskiej został opublikowany projekt dekretu Ministerstwa Obrony Rosji dotyczący „stosowania broni i sprzętu wojskowego w ochronie granic Federacji Rosyjskiej w przestrzeni powietrznej”. Projekt jest 9-punktowy, ale istotne zmiany przynoszą głównie punkty 5 i 7.

W pierwszym z nich, zlikwidowany został dotychczasowy zakaz strzelania do samolotów cywilnych z pasażerami. Zresztą, jeśli nawet ich nie było, to obrona powietrzna Rosji mogła do tej pory użyć broni tylko wobec porwanej maszyny. Jeżeli omawiany dekret wejdzie w życie, wspomnianych obostrzeń już nie będzie. Zgodnie bowiem z nowymi regulacjami, jeżeli znajdujący się nad Rosją samolot odmówi zastosowania się do poleceń radiowych lub sygnałów wizualnych, a także pojawi się (w ocenie Rosjan) wiarygodne niebezpieczeństwo dla życia ludzkiego, ewentualnie zagrożenie dużą katastrofą ekologiczną, wtedy „siły na służbie użyją broni lub sprzętu wojskowego”.

Jak widać, mamy tu do czynienia z dużą uznaniowością, która łatwo może skończyć się taką katastrofą, jak zestrzelenie nad Donbasem malezyjskiego samolotu pasażerskiego w lipcu 2014 r.

Jeszcze groźniejszy jest punkt 7, stanowiący ewenement w skali świata. Oto bowiem, wojska rosyjskie będą mogły zestrzelić obcy wojskowy statek powietrzny, jeśli wleci on w przestrzeń wojskową Rosji, a następnie ją opuści i znajdzie się już nad wodami międzynarodowymi. Dotychczas były one przez wszystkie państwa uznawane za dające bezpieczeństwo. Jeżeli Rosjanie nie będą przestrzegali tej zasady, możemy spodziewać się wielu incydentów, które oby nie sprowokowały wojny w mniejszej lub większej skali.

erl/onet.pl