- 22 lipca 1944 roku o godzinie 20.15 Radio Moskwa poinformowało, że powstał Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego. Był to samozwańczy, marionetkowy, tymczasowy organ władzy utworzony przez Stalina do rządzenia Polską. PKWN funkcjonował pod całkowitą kontrolą Stalina. - pisze prof. Romuald Szeremietiew na portalu salon24.pl 

Są w Polsce twierdzący np. że ludzie tworzący władzę ”Polski Ludowej” byli patriotami polskimi.

******

Patriotyzm to miłość ojczyzny połączona z gotowością do poniesienia ofiar w jej obronie. Patriotą jest człowiek, który dla kraju jest gotowy narazić nie tylko własne interesy i bezpieczeństwo, ale ryzykować utratą życia. Postawy patriotyczne sprawdzają się w czasach trudnych. W okresach wojny, niewoli, kiedy trzeba w warunkach skrajnych ochraniać dobra i wartości najwyższe. Nie można nazwać patriotą kogoś, kto w zagrożeniu podejmuje współpracę z wrogiem, działa na szkodę ojczyzny i własnego narodu. Pojęcie kolaboranta, które pojawiło się w okresie II wojny światowej, nie pozostawia wątpliwości kogo możemy nazwać patriotą, a kto nim nie jest. Kto jest patriotą, a kto zdrajcą.

Patriotyzm w każdym okresie historycznym oznacza to samo – ojczyzna i naród są wartościami, którym patriota podporządkowuje interes własny, swego środowiska, grupy społecznej lub partii. Różne są formy wyrażania patriotyzmu, ale wspólna troska o dobro kraju. W naszym przypadku dobro Polski i Polaków. Dlatego polscy patrioci walczyli o niepodległość z zaborcami. Podejmowali działania czasem bez szans na powodzenie, chociaż moralnie uzasadnione. Czynili to z nadzieją, że ich następcy, w przyszłości pamiętając o poniesionych ofiarach, będą dążyć do wolności i zdołają odnieść zwycięstwo. Pamięć o minionym, tradycja narodowa mają dlatego podstawowe znaczenie dla patriotyzmu. Dzięki temu Polska w końcu odzyskała wolność w 1918 r. Podobnie pamięć o dramatycznych wydarzeniach II wojny światowej, o Powstaniu Warszawskim i heroicznej walce polskiego podziemia z sowiecką niewolą zaowocowały „Solidarnością” w 1980 r. i obecną III Rzeczpospolitą. 

Twórcy komunizmu twierdzili, że „proletariusze nie mają ojczyzny”. Pojęcie takie jak patriotyzm, naród, ojczyzna był dla nich obelżywymi „burżuazyjnymi przeżytkami”. Ten stan uległ pewnej korekcie po powstaniu ZSRR. Lenin i Stalin doszli wtedy do wniosku, że odtąd „proletariat światowy” ma swoją ojczyzną, będzie nią Związek Sowiecki. Odtąd dla komunistów jedynym dozwolonym patriotyzm był „patriotyzm” sowiecki.

Polska Partia Socjalistyczna, polska lewica, stojąca na gruncie państwowości polskiej, współtworząca niepodległą II RP, została oskarżona przez komunistów o zdradę sprawy robotniczej, a PPS nazwano w Moskwie partią „faszystowską”.

Utworzenie Polskiej Partii Robotniczej, Związku Patriotów Polskich, Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego, a następnie Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej było działaniem zgodnym z interesem ZSRR. Nie było wyrazem polskiego, tylko sowieckiego patriotyzmu. Gdyby więc uznać, że Polską Ludową kierowali polscy patrioci to by oznaczało, że Polacy walczący z sowiecką agresją 17 września 1939 r., uwięzieni i zamordowani przez NKWD, walczący w płonącej Warszawie w 1944 r., pozbawieni pomocy, protestujący przeciwko zakusom Stalina na wolność i terytorium państwowe Polski, toczący w podziemiu heroiczny bój z NKWD, KBW i UB, to byli ludzie ślepi, nie umiejący rozpoznać nakazów patriotyzmu. Doszukiwanie się dziś patriotów w gronie komunistycznych kolaborantów stalinowskiej Rosji zakrawa na ponury żart.

W 1944 r. każdy, kto współpracował z Sowietami, działał na szkodę Polski i nie zasługuje na miano polskiego patrioty. Komunizm był zbrodniczym oszustwem. Ideologia i hasła lewicowe mamiły naiwnych, ale głównie stanowiły alibi dla zbrodniarzy. Dla PKWN sprawą najważniejszą było wykonanie poleceń Stalina. Ludzie stojący na czele „Polski Ludowej” byli często jednocześnie funkcjonariuszami sowieckiego państwa. Nawet konstytucja PRL została najpierw napisana po rosyjsku. W rzeczywistości stalinowskiej nie było miejsca dla polskiego patriotyzmu. Przekonał się o tym szybko Stanisław Mikołajczyk, Karol Popiel, Eugeniusz Kwiatkowski, płk Jan Rzepecki i gen. Stanisław Tatar oraz setki i tysiące Polaków, którzy usiłowali ułożyć stosunki z Rosją Stalinowską przy poszanowaniu suwerenności Polski.

W 1944 r., w Polsce była także patriotyczna lewica. Ci ludzie, tak jak wszyscy polscy patrioci, bez względu na przekonania polityczne, byli prześladowani przez sowieckich „patriotów” z PKWN. Lewicowym patriotą był Kazimierz Pużak, wybitny przywódca PPS, więzień carskiego Szlisselburska, sowieckiej Łubianki, w „Polsce Ludowej” zamęczonego w Rawiczu. Byli patriotami działacze PPS-WRN, którzy nie chcieli „zjednoczenia” z PPR rozumiejąc, że oznacza to likwidację PPS, partii o pięknej patriotycznej tradycji. Zrobili to bez wahania tacy „socjaliści” jak Cyrankiewicz i jemu podobni. Był patriotą polityk PPS Tomasz Arciszewski, premier rządu RP na uchodźstwie i polityczny emigrant. Byli patriotami przywódcy PPS Lidia i Adam Ciołkoszowie, Jan Kwapiński. Tacy ludzie lewicy byli prześladowani na równi z działaczami polskiej prawicy. Siedzieli w tych samych więzieniach i byli tak samo opluwani w komunistycznej propagandzie.

W 1920 r. Polski bronili zarówno dowodzący wojskiem Piłsudski, jaki i narodowiec Dmowski, ludowiec Witos, chadek Korfanty, socjalista Daszyński i wielu polskich patriotów o poglądach lewicowych i prawicowych. Po stronie agresora, który chciał Polsce odebrać wolność znaleźli się z własnego wyboru „socjaldemokraci” Dzierżyńskiego, Marchlewskiego i ich towarzysze. W 1944 r. polskimi patriotami byli przywódcy socjalistów – Pużak, narodowców – Bielecki, ludowców – Mikołajczyk i chadeków – Popiel. Nie byli nimi Bierut, Berman, Cyrankiewicz, Gomułka.

1920 - to miał być rząd polski. Nie udało się.

Wśród wielu zbrodni komunistycznych jest też mord popełniony na polskiej patriotycznej lewicy. Uczynili to ludzie korzystający z sowieckiej pomocy, zabiegający o łaski Stalina, umacniający „podstawy władzy ludowej” terrorem i przemocą. Byli działacze PZPR i ich polityczni spadkobiercy udają, że tego nie rozumieją. Służba interesom obcego państwa, szkodząca własnej ojczyźnie i narodowi jest zajęciem haniebnym. Nie można jej niczym usprawiedliwić. Stefan Żeromski, pisarz związany z polską lewicą, w opowiadaniu „Na probostwie w Wyszkowie” stwierdził, że dla tych co sprowadzają obcy najazd na swoją ojczyznę nie powinno być piędzi ziemi na grób. Pisał tak o Marchlewskim, Konie i Dzierżyńskim.

1945 - oni rządzili Polską. Z pomocą Sowietów udało się.

Polska w końcu odzyskała wolność. Kierujący PZPR wiernie służyli Moskwie i robili wszystko aby utrzymać przy życiu PRL. Nie udało się, PRL okazał się bankrutem, a PZPR… przekształciła się w „socjaldemokrację” - dziś nazywa się Sojuszem Lewicy Demokratycznej.

SLD tworzy na potrzeby kampanii wyborczej formację z partią „Razem” i ruchem „Wiosna”, formację określającą siebie mianem lewicowej. Zasadne jest pytanie do jakiej lewicowej tradycji ta formacja nawiązuje? Nie widać, aby to była tradycja patriotycznej PPS, Daszyńskiego, Pużaka, Ciołkosza, wiele wskazuje, że ważnym pozostaje odniesienie do „socjaldemokratów” Marchlewskiego, Dzierżyńskiego, Luksemburg.

W styczniu 1990 r. "wyprowadzono" sztandar PZPR - dziś do polskiej polityki nie warto wprowadzać jego podróbki. 

Romuald Szeremietiew/salon24.pl