W 2016 roku do pierwszej klasy poszło 20 procent sześciolatków. Ten odsetek był jednak sztucznie rozdmuchany; okazuje się, że peowską reformę edukacji rodzice uważają za po prostu złą. W tym roku do szkół poszło już trzykrotnie mniej sześciolatków, a więc zaledwie kilka procent.

Prawo i Sprawiedliwość zniosło przymus szkolny 6- i przedszkolny dla 5-latków, podwyższając granicę wieku w obu przypadkach o rok. Teraz dziecko musi chodzić do państwowej szkoły mając 7 lat, a do zerówki mając lat 6.

Rząd PO/PSL wprowadzając obniżony próg przymusu szkolnego argumentował, że ,,tak jest wszędzie wEuropie''. Być może; problem w tym, że trudno porównywać jakość i wyposażenie szkół niemieckich, brytyjskich czy francuskich ze szkołami polskimi, wciąż fatalnie niedofinansowanymi i po prostu źle zbudowanymi, biorąc pod uwagę potrzeby małych dzieci. 

Stąd PiS odwróciło tę nieprzemyślaną reformę i przywróciło inne kryteria, dając rodzicom możliwość wyboru, czy ich dziecko pójdzie do szkoły mając sześć czy też siedem lat. Jak widać rodzice skwapliwie z tego korzystają i mało kto chce posyłać do polskiej szkoły podstawowej sześciolatka. Reforma PO była nacechowania inżynierią społeczną, chciejstwem i ,,totalniackim'' przymusem; reforma PiS to po prostu demokratyczna decyzja zgoda z wolą narodu. I kto to narusza wolnościowe standardy?

mod/wyborcza.pl, fronda.pl