Rafał A. Ziemkiewicz stwierdza, że zdążyliśmy już przywyknąć w III RP do tego, iż prokuratura zajmuje się głównie umarzaniem spraw. Nie ma w tym nic dziwnego, bo jak przypomina publicysta, skłania ją do to tego co najmniej kilka powodów – m.in. system rozliczania wyników, który premiuje prokuratury kierujące do sądów najmniej spraw. Zdaniem publicysty, ważna jest także ostrożność, bo przecież nigdy nie wiadomo, kto jest czyim kolegą… Dlatego w ocenie Ziemkiewicza, tak często prokuratura szerokim łukiem omija polityków.

Taki również charakter w przekonaniu publicysty miała odmowa wszczęcia przez Prokuraturę Rejonową Warszawa-Mokotów postępowania w sprawie o znieważenie pamięci Jana Pawła II. Chodzi o odgrzanie w okresie przed kanonizacją ubeckiej prowokacji, przypisującej papieżowi nieślubne dziecko.

Ziemkiewicz przypomina wystąpienie prokuratora, który stwierdził, że posiadanie dzieci nieślubnych nie jest czymś nagannym, jednocześnie uzasadniając w ten sposób zapewnienie o bezkarności Janusza Palikota i jego ekipy, która po ubecki paszkwil sięgnęła.

„Obiektywnie patrząc, gdyby ktoś rozgłaszał plotki o nieślubnym dziecku pana prokuratora, to miałby on prawo wielkodusznie uznać, że mu się nie zarzuca niczego złego. Chociaż, kto wie, czy ze względu na przykład na sytuację rodzinną nie wziąłby tego jednak za próbę oczernienia go i zaszkodzenia mu” – pisze felietonista „Do Rzeczy”. I dodaje, powołując się na paragraf 212 kodeksu, że zarzucanie kapłanowi, który przecież przyrzeka życie w celibacie, nieślubnego dziecka oznacza pozbawienie go dobrego imienia, niezbędnego do sprawowania jego funkcji publicznej. Gdyby było inaczej, SB nie opłacałoby się przecież preparować wrzutki o dziecku Wojtyły – argumentuje.

„Obiektywnie patrząc, to prokuratura po prostu w majestacie państwa polskiego rżnie głupa. Nie pierwszy raz zresztą” – konstatuje publicysta.

Beb/Dorzeczy.pl