Ks. Kazimierz Sowa poskarżył się na autora jednego z artykułów zamieszczonych w "Rzeczpospolitej" i napisał na portalu społecznościowym do właściciela gazety, Grzegorza Hajdarowicza.

Chodzi o tekst Tomasza Krzyżaka pt: „Ksiądz Sowa i przyjaciele”, w którym Sowa – nazywany ojcem Rydzykiem dla lemingów – „działa na pograniczu Kościoła i Platformy Obywatelskiej i nie ukrywa, że z wieloma politykami tej partii utrzymuje przyjazne stosunki, udziela im ślubów i chrzci dzieci”. Pojawiają się np. takie nazwiska: Aleksander Grad, Paweł Graś, Tomasz Arabski czy Sławomir Nowak.

Zatem ks. Sowa postanowił zareagować i zwrócił się na Facebooku do Grzegorza Hajdarowicza, właściciela dziennika (pisownia oryginalna).

" Grzegorz jeśli kiedyś będziesz się zastanawiał czy można napisać artykuł o kimś nie zamieniając z "bohaterem" tekstu ani jednego słowa (choć gość mieszka parę przecznic od autora) to podpowiem ci: genialni dziennikarze pracujący w Twojej gazecie potrafią jeszcze więcej. Wiedzą co kto myśli, nawet co powie i dlatego nie muszą tracić czasu na takie pierdoły jak sięganie do źródeł..." – poskarżył się Sowa.

Hajdarowicz, mimo pobytu w Peru szybko odpowiedział, a jego słowa doskonale pokazują, jak funkcjonują media mainstreamowe w Polsce.

"Kazi, przykro mi za mam takich ludzi w redakcji, pozostaje mi mieć nadzieje , ze jak najszybciej sami zmienią prace i wyniosą sie z mojej spolki do godniejszej, takiej która wydaje 2 "rzetelne" tygodniki ze stałe malejącym nakładem, im szybciej tym lepiej (!) pozdr z Machu Picchu" - napisał właściciel "Rzeczpospolitej".

"Wracam 2.09 , moze w euforii do tego czasu wyniesie sie do Wróbla, on zbiera takie towarzystwo" - dodał.

Rozmowę skomentował m.in Cezary Gmyz, dziennikarz, który padł ofiarą właśnie mainstreamowego kolesiostwa.

"Niesamowite. Kazek Sowa napisał na fb donos do Hajdara. A Hajdar z Peru już zasugerował, że dziennikarz wyleci" - napisał na Twitterze Gmyz.

KZ/Facebook.com/Twitter.com