Pojawienie się ugrupowania Roberta Biedronia „Wiosna” skłoniło zabrania do głosu znanych politoligów: prof. Norberta Maliszewskiego z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego (UKSW), oraz Rafała Chwedoruka z Uniwersytetu Warszawskiego UW).

Pierwszy z nich, komentując nazwę nowej partii zwrócił uwagę, że jest grupa wyborców, która zawsze szuka nowości w polityce, a "Wiosna" jest właśnie taką nowością.

I dlatego politolog z UKSW uznał, że „rysuje się potencjał wyrazistej partii, z poparciem na poziomie 5-10 proc., która będzie odbierać wyborców przede wszystkim Platformie i partiom lewicowym. Ale też może przekonać do siebie tych wyborców, którzy gdzieś tam byli w tak zwanej poczekalni wyborców niezdecydowanych, niezadowolonych z obecnego systemu politycznego”.

Prof. Maliszewski zwrócił też uwagę na fakt, że „Wiosnę” popierają "nie tylko osoby o lewicowych poglądach, ale także takie, które deklarują poglądy centrowe.” Ekspert sądzi, że powodem tego jest liberalizacji nastrojów społecznych, czego przejawem była choćby popularność filmu "Kler".

Wszystko to powoduje, że – według cytowanego politologa - partia Biedronia może być trzecią siłą przyszłego parlamentu.

Prof. Rafał Chwedoruk z kolei stwierdził, że projekt Biedronia idzie drogą ugrupowań Ryszarda Petru i Janusza Palikota. Pierwszy z nich – mówił ekspert z UW – „odebrał część wyborców Platformie Obywatelskiej hasłami bardzo liberalnymi w wielu aspektach i liberalnym wizerunkiem, po czym ten elektorat utracił. I teraz w to miejsce próbuje wejść Robert Biedroń, tyle tylko, że zestaw haseł jest nieco skorygowany w stosunku do Ryszarda Petru”.

Jeżeli chodzi o najważniejsze cechy partii Biedronia, to prof. Chwedoruk wskazał na: antyklerykalizm, otwartość kulturową, indywidualizm czy mniejszości seksualne.

Politolog zauważył, że ów zestaw wartości jest istotny tylko dla wąskiego kręgu wyborców, tych najbardziej liberalnych i integralnie liberalnych.

Wszystko to wyraźnie pokazuje, że „Wiosna” będzie "daleko od klasycznej lewicy". I dlatego – zdaniem eksperta – partia ta "uderza w sposób istotny w Platformę Obywatelską, natomiast przechodzi obok SLD, obok PSL i bardzo daleko od elektoratu Prawa i Sprawiedliwości".

Mówiąc o zdolności koalicyjnej „Wiosny”, prof. Chwedoruk stwierdził, że "radykalizm haseł", w tym hasła „małżeństw jednopłciowych”, czy prawa do adopcji dzieci przez takie związki, sprawia, że "trudno sobie wyobrazić jakąkolwiek formę koncyliacji z prawą stroną sporu politycznego". I dlatego politolog z UW ocenia, że Biedroń walczy o samodzielną karierę polityczną, ewentualnie o taki wynik wyborczy, który pozwoli mu "negocjować z podmiotowych pozycji ze stroną liberalną". Bo oczywiście, przy takim zestawie haseł i poglądów, „Wiosna” nie może wygrać wyborów i np. sprawować władzy samodzielnie.

Większość wyborców bowiem – jak zauważa cytowany naukowiec – „oczekuje od polityków przede wszystkim zajęcia się kwestiami gospodarki i polityki społecznej”.

Jeżeli chodzi o nazwę nowej partii, czy li o „Wiosnę”, to ekspert uznał, że "jest to przejaw infantylizacji polskiej polityki, banalizacji", ponieważ do tej pory „nazwy większości dotychczasowych partii dotyczyły istotnych wartości programowych”.

Prof. Chwedoruk dodał tu, że „skoro nazwa nic nie wyraża, to znaczy, że będzie to kolejne ugrupowanie, które będzie podlegać silnemu procesowi personalizacji. W ślad za, na przykład ruchem Ryszarda Petru, czy ruchem Pawła Kukiza, będzie to ugrupowanie w stu procentach zorientowane na osobę lidera”.

Politolog zaznaczył jednocześnie, że "specyficzna" nazwa partii dowodzi tego, że jest ona "adresowana do bardzo wąskiego kręgu wyborców", do ok. 7 proc. elektoratu wielkomiejskiego i liberalnego w wieku 30-40 lat.

Wygląda na to, że „Wiosna”, aczkolwiek denerwująca swoim lewactwem, może jednak paradoksalnie odegrać rolę pozytywną, odbierając wyborców PO. To zaś, przy obowiązującej ordynacji, działa na korzyść sił patriotycznych.

erl/Onet.pl