Fronda.pl: Czy dzisiejsza wizyta kanclerz Angeli Merkel może się okazać pewnym zbliżeniem między Polską a Niemcami?

Prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski, doradca prezydenta RP: Można mieć nadzieję, że nastąpi pewne urealnienie niemieckiej polityki wobec Polski. Być może nastąpi także porzucenie wizji, że zmiana w naszym kraju jest chwilowa i za chwilę nastąpi powrót do poprzedniej sytuacji. Tak nie będzie i myślę, że Niemcy zdali sobie z tego sprawę. Jednocześnie sami są w dość skomplikowanej sytuacji.

Na czym ta skomplikowana sytuacja polega?

We wrześniu czekają na nich wybory parlamentarne. Nieznana jest skala kryzysu imigracyjnego jaki może wystąpić wiosną i latem tego roku. Będzie to oczywiście wpływało na sytuację wyborczą pani kanclerz. Do tego dochodzą wybory we Francji, które zmienią tam układ sił politycznych. Innymi słowy, sądzę, że oba kraje potrzebują siebie nawzajem. Polska potrzebuje Niemiec dla kształtowania choćby europejskiej polityki wschodniej. Utrzymanie sankcji przeciw Rosji w związku z jej agresją na Ukrainie de facto zależy od decyzji Niemiec. Niemcy z kolei potrzebują Polski z uwagi na to, że Polska jako duży kraj unijny, przy podobnym priorytecie geograficznym interesów, może okazać się partnerem niezbędnym do sensownego zreformowania UE, w warunkach trzech kryzysów, z którymi sama Unia musi sobie radzić. Chodzi tu o jeszcze niewygasły kryzys strefy Euro, kryzys migracyjny i kryzys bezpieczeństwa na Wschodzie. Do tego przecież dochodzi sprawa Brexitu. Pozyskanie polskiego poparcia dla tych pomysłów jakie w ramach radzenia sobie z wyzwaniami w UE będą zgłaszali Niemcy to naturalna potrzeba polityczna i będzie wymagała negocjacji i ustalania stanowisk.

Okres, kiedy Berlin mógł się spodziewać, że wszystkie rozwiązania niemieckie będą automatycznie przyjmowane przez Warszawę minął. Jak sądzę, wszyscy to już przyjęli do wiadomości. Teraz zrodziła się potrzeba rozmawiania z Polską na poważnie i można mieć nadzieję, że pani kanclerz Merkel jako doświadczony polityk rozumie tę sytuację i stosowne do niej wyciągnie wnioski. Myślę więc, że można liczyć na poprawę sytuacji w relacjach polsko-niemieckich i większą dozę zrozumienia dla stanowiska Polski i szacunku dla tego stanowiska. Jednocześnie być może można liczyć na stworzenie programu, który będzie spełniał warunki obu stron. To oczywiście wymaga pracy, ale nie jest niemożliwe do osiągnięcia. Przy szacunku i traktowaniu się nawzajem poważnie, myślę, że można liczyć na sukces.

Polska jak i Niemcy są za silną Unią Europejską. Czy jednak pojęcie silnej Unii rozumiemy podobnie? Stanowiska obu krajów są zbliżone?

Myślę, że to właśnie temat jaki w rozmowach jest podjęty. A więc to, co rozumiemy pod pojęciami, z którymi na danym poziomie ogólności wszyscy się podpiszą. Potrzebujemy silnej Unii Europejskiej, tylko co to znaczy? Silna UE to nie Unia, której instytucje centralne mają rozbudowane kompetencje formalnoprawne, ale nie mają politycznej zdolności mobilizowania zasobów unijnych. Bowiem ta mobilizacja zależy od realnego, a nie tylko deklaratywnego poparcia obywateli. Na przykład mowa o ofiarach finansowych. Podając konkrety, warto powiedzieć, że zdolność do rozwiązania kryzysu strefy Euro zależy od politycznej zdolności niemieckich wyborców do zgody na zużywanie zasobów finansowych Niemiec na stabilizowanie tej strefy. Zdolność do rozwiązywania kryzysu imigracyjnego zależy od zgody wyborców poszczególnych państw zarówno na łożenie środków finansowych na wygaszenie tego wyzwania u źródła. Z drugiej strony owa zdolność zależy także od rozwiązania problemu imigrantów, którzy do jednych państw przybyli, a do drugich nie. Narzucanie czegokolwiek będzie rozsadzało Unię. 

Czyli Unia Europejska powinna być zatem mniej centralistycznym organizmem?

Jeśli ktoś będzie upierał się do przesuwania kompetencji do centrum, zamiast określenia obszaru dotyczącego kwestii gospodarczych, zachowania spoistości jednolitego rynku europejskiego, to wtedy wszystko się rozpadnie. Tak dla silnej Unii, ale Unii silnej skutecznością, a nie formalnym zakresem kompetencji. Zatem, gdyby rozumieć dalszą integrację europejską jako drogę do państwa federalnego, to jest to droga do rozpadu UE. Jeśli rozumieć silną Unię jako wzmocnienie państw członkowskich i delegowanie tylko węższego, ale realnego zakresu kompetencji, sprawi, że UE będzie wzmocniona. Jak widać wszystko zależy od tego, co kto rozumie pod danym pojęciem.

Dziękujemy za rozmowę.