„Zakładałem jakiś czas temu, że wypowiedzi Tuska raczej nie będę komentował. Uznałem że facet, który osiągnął poziom Wałęsy (choć w znacznie młodszym wieku!) powinien być po prostu lekceważony. Po co zajmować się sfrustrowanym człowiekiem - demolką, który po każdej swojej "misji" pozostawia zgliszcza” – pisze na swym facebookowym profilu prof. Grzegorz Górski.

Były sędzia Trybunału Stanu zaznacza jednak, że „sobotni występ oppositionsführera nie powinien zostać bez reakcji. Ilustruje on bowiem prymitywnego zakłamania jaki Tusk reprezentuje”.

Prof. Górski przypomina sytuację z 2015 roku, kiedy to „na teren całej Unii Europejskiej przybyło trochę ponad 1,8 mln migrantów”, a 1,3 mln spośród nich złożyło wnioski o azyl.

Jak wspomina były doradca premiera Bieleckiego „przez prawie dwa lata "liderzy" Unii zapamiętale rozwiązywali "kryzys migracyjny". Jakie są efekty tych starań z grubsza wiadomo. Ostatecznie Unia zgodziła się płacić coroczny haracz na rzecz Turcji, w zamian za przetrzymywanie głównego strumienia migrantów syryjskich przez ten kraj”.

„Do Polski w ciągu ostatnich trzech tygodni przybyło prawie 2 mln uchodźców z Ukrainy - o połowę więcej niż przez cały rok 2015 do całej Europy (odnosimy to do liczby wniosków azylowych). Jak jest rozwiązywany ten problem przez nasz kraj, piszą światowe media nie mogąc wyjść z podziwu, zachwytu i również nie mogąc zrozumieć, jak to było możliwe do zrobienia” – zauważa prof. Grzegorz Górski.

„I nagle wychodzi troll z Brukseli i łże, że "oni" tego nie przewidzieli, bo "wiadomo było od trzech miesięcy, że będzie fala migracji" – kontynuuje autor wpisu w mediach społecznościowych i zadaje pytanie: „Czy on naprawdę jest aż taki otumaniony, że wierzy w to, iż ordynarne łganie może zmienić rzeczywistość?”.

„Tusk cierpi na syndrom przypisywania innym własnych klęsk. I nie tylko. Gdy mówi o złodziejach, przypomina sobie dokonania własnego obozu. Gdy mówi o spiskach z Putinem, przypomina mu się to co sam robił. Gdy oskarża o cokolwiek, piętnuje tak naprawdę właściwie samego siebie i swoich towarzyszy.

To taki typowy syndrom frustrata - człowieka który wprawdzie coś osiągnął, ale realny dorobek życiowy ma żenujący.

Zamknijmy to puentą. "Orliki" były ważkim dokonaniem. Właściwie jedynym. To "dokonanie" Tuska, włącznie z nazwą, mówi o nim więcej, niż wszystkie możliwe komentarze” – konkluduje prof. Górski.

 

ren/facebook