Z perspektywy koncentracji uwagi całego świata na wojnie rosyjsko - ukraińskiej, Białoruś pojawia się właściwie wyłącznie w kontekście stworzenia dla Rosjan możliwości zaatakowania Kijowa po najkrótszych liniach oraz epatowania przez Łukaszenkę możliwością dołączenie jego wojsk do wojny.

Wiele spraw, w tym zwłaszcza relacje polsko - białoruskie, umyka nam sprzed oczu. A to bardzo źle, zarówno w krótkiej jak i w długiej perspektywie.

Nie chcę wracać do kwestii oceny polskiej polityki wobec Białorusi na przestrzeni ostatniego ćwierćwiecza. Jej całkowite fiasko właśnie obserwujemy i to ze skutkami, fatalnie pogarszającymi naszą sytuację względem Rosji. Największym błędem było bezrefleksyjne uwikłanie się Polski w realizowany przez Putina w 2019 roku scenariusz ostatecznego podporządkowania sobie Białorusi. Znaczenie tej operacji dla Rosji, z perspektywy dzisiejszej wojny jest aż nazbyt widoczne i tylko ludzie o małej wyobraźni mogli tego wtedy nie dostrzegać. Oczywiście bez Polski i jej wczesnej postawy Putin swojego celu by nie osiągnął. Ale to już historia i nie ma sensu, aby dziś ją rozdrapywać, tym bardziej że żadnej spójnej i konsekwentnej polityki względem Białorusi, Polska od 1989 roku nie wypracowała.

Podstawowym zagadnieniem na dzisiaj jest szczera odpowiedź na pytanie, jak należy określić dzisiaj stan relacji polsko - białoruskich. I jeśli nie chcemy chować się za jakąś słowną ekwilibrystykę, to trzeba stwierdzić iż Białoruś WYPOWIEDZIAŁA POLSCE WOJNĘ I PROWADZI JĄ W REALIZUJĄC W TEJ FAZIE OPERACJE O MNIEJSZEJ SKALI.

Można oczywiście - dla poprawiania sobie samopoczucia - mówić o konflikcie/wojnie hybrydowej, jurgieletnicy będą mówić o zmaganiach o humanitarny transfer "uchodźców", dla "europejskiej elity" jest to "kryzys humanitarny" ukazujący brutalność i łamanie standardów przez Polskę, a dla Amerykanów sprawa w ogóle nie istnieje.

Dla nas jednak jest to wojna!

Wojna w której Białoruś, wsparta swoim "sojuszem' z Rosją, pręży całkowicie bezpodstawnie "muskuły", a my, mając "wsparcie" NATO, chowamy się za podwójną gardą. I o ile do połowy grudnia 2021 roku taka postawa mogła od biedy uchodzić za racjonalną, to teraz graniczy ona ze skłonnością samobójczą.

Przypomnieć należy, że w związku z eskalacją szturmu na granicę polską, litewską oraz łotewską, te trzy kraje zażądały już uruchomienia przez NATO art. 4. NATO bezczelnie nam wtedy odpowiedziało, a my zaniechaliśmy starań o uruchomienie tej stypulacji. To był - z dzisiejszej perspektywy - olbrzymi błąd.

Tymczasem sprawy nie mogą czekać, bo jeśli ktoś myśli że wojna na Ukrainie koncentruje całość uwagi Putina i Łukaszenki, ten jest w błędzie.

Można kłaść na karb chorej megalomanii Łukaszenki wypowiedzi o konieczności uzyskania przez Białoruś dostępu do morza, a w tym kontekście postulatu restytucji Wielkiego Księstwa Litewskiego. Można nie dostrzegać tego, że Putin przyjmuje te "postulaty ze zrozumieniem". Ale w kontekście tekstu "umowy" z połowy grudnia 2021 roku, taka interpretacji zachowania Łukaszenki musiałaby być uznana za czyste szaleństwo. Nawet jeśli taki scenariusz - wskutek nieoczekiwanego dla Rosjan przebiegu wojny na Ukrainie - oddalił się w czasie, to prędzej niż później ci szaleńcy przejdą do jego realizacji. A nie wspomniałem tu przecież o konieczności uzyskania przez Rosję "korytarza" do Królewca, bo przecież "polscy naziści" uniemożliwiają normalną egzystencję ludności rosyjskiej w tym rejonie.

Już za kilka tygodni, z Białorusi ruszy kolejna fala "uchodźców". W konsekwencji wzniesienia płotu na granicy, koncentracja tego ataku nastąpi na odcinku biegu Bugu powyżej Brześcia. Jest to teren w którym skoncentrowany jest rosyjski drugi rzut do uderzenia na głębokie tyły Ukraińców w kierunku na Lwów - w celu przecięcia komunikacji z Polską.

Nie trzeba być prorokiem aby dostrzec potencjalne zagrożenie tej sytuacji w tzw. drabinie eskalacyjnej. Tym bardziej dzisiaj, kiedy widzimy że Rosjanie są gotowi do każdego scenariusza.

Mamy szansę uniknięcia zaskoczenia i wejścia w tę fazę konfliktu w taki sposób, żeby nie wyjść z tego dodatkowo poobijanymi, ale również aby stanowiło to wsparcie dla Ukrainy.

Punktem wyjścia, jest wznowienie działań na rzecz uznania przez NATO sytuacji i na Białorusi i na Ukrainie jako w całości wypełniających znamiona art. 4. To jest na dzisiaj fundament naszego bezpieczeństwa, także w dalszej perspektywie. Zaryzykuje wręcz twierdzenie, że jeśli dzisiaj, w aktualnej sytuacji NATO NIE UZNA IŻ ISTNIEJĄ PRZESŁANKI DO ZASTOSWANIA ART. 4, TO MOŻEMY BYĆ PEWNI ŻE JESLI BĘDĄ JUŻ PRZESŁANKI DO ZASTOSOWANIA ART. 5, TO RÓWNIEŻ BĘDZIEMY MIELI PODOBNE REAKCJE.

Zwracam tu uwagę, że wniosek wyszedł również od Łotwy i LItwy, które są nie tylko obiektem agresji białoruskiej, ale również w oczywisty sposób najbliższym celem rosyjsko - białoruskiej operacji "odbudowy ruskiego miru". Reakcja na ten wniosek będzie również, a może przede wszystkim twardym "sprawdzam", dla werbalnych opowieści o "obronie każdego centymetra/cala". Lepiej żebyśmy wiedzieli co to znaczy prędzej niż później.

Polska powinna również w sposób jasny wyprzedzająco notyfikować Białorusi, że każde działanie w rodzaju tych które ten kraj prowadził względem nas w ostatnich miesiącach 2021 roku zostanie uznane za agresję wobec Polski. I Polska jest gotowa odpowiedzieć Białorusi NATYCHMIASTOWO I ADEKWATNIE, bez oglądania się na stanowisko NATO czy UE.

Podejmując również działania związane z całkowitą blokadą komunikacji Rosji i Białorusi przez Polskę czy blokadę okręgu królewieckiego.

Musi być bowiem oczywiste, że w sprawie OBRONY POLSKI, NIE BĘDZIEMY PYTAĆ NIKOGO Z UE CZY Z NATO, CZY RÓWNIEŻ UWAŻA, ŻE ZOSTALIŚMY NAPADNIĘCI.

Dzisiaj jest moment, w którym takie ostrzeżenie musi paść, bo tylko w ten sposób możemy zapobiec planom rosyjsko - białoruskim względem nas. A dzisiaj, przeprowadzając równolegle odpowiednią demonstrację wojskową w postaci skoncentrowania naszych wojsk w tym rejonie, pomożemy również Ukrainie. Najlepiej jak tylko można.

Skończył się czas rejtanowskich deklaracji, liczenia na "zrozumienie" ze strony Scholza czy Ruttego. Skończył się czas błagania o sankcje czy pomoc humanitarną dla uchodźców czy koncentrowania prawie całości swojej uwagi na Ukrainie. Jest już czas twardych żądań i warunków również wobec naszych partnerów w naszym, najbardziej żywotnym interesie. Zwłaszcza posiadając już wiedzę na temat tego jak nas traktując, którą uzyskaliśmy przy okazji sprawi MiGów dla Ukrainy.

Dość słów - czas na czyny, bo tylko te mogą dziś zapobiec także dalszej eskalacji trwającej już III wojny.

Białoruś, a tym samym Rosja muszą dzisiaj mieć świadomość tego, że jeśli zdecydują się na dalsze kroki dotykające nas już bezpośrednio, ty my - podobnie jak Ukraińcy - nie będziemy czekać z naszą odpowiedzią na "kolektywną konkluzję zachodu" i rozważania jak "uniknąć III wojny światowej".

Jeśli tego nie zrobimy to będziemy się bić z Rosją i Białorusią tak jak dzisiaj Ukraińcy - w samotności.

A nasi partnerzy będą deliberować - wyrażając dla nas rzecz jasna podziw - jak w dalszym ciągu uniknąć "wojny światowej" oraz "zabezpieczyć swoje interesy gospodarcze".

I jeszcze jedno - w tej rysującej się sytuacji, to nie my mamy się oglądać na "sojuszników" czy "partnerów". To oni mają się oglądać na nas!

 

mp/facebook/grzegorz gorski