Prawnik Kamila Durczoka zabrał głos w sprawie dotyczącej podpisu na wekslach jego klienta, o której od kilku dni informują media. Twierdzi, że dziennikarz jest zaskoczony całą sprawą.

Jak informowaliśmy, była żona Kamila Durczoka twierdzi, że pod wekslem na kwotę ponad 2 mln franków szwajcarskich, który dziennikarz przed dziesięcioma laty miał złożyć w banku jako poręczenie kredytu, nigdy nie składała podpisu. Teraz sprawą ma się zająć grafolog.

Kobieta twierdzi, że nie było jej przy sporządzaniu weksla, a podpis nie został złożony przez nią. W tym roku była żona Durczoka miała otrzymać od banku wezwanie do wykupu weksla poręczyciela, który był zabezpieczeniem kredytu na zakup nieruchomości. Powodem było nieuiszczenie należności przez kredytobiorcę.

Na antenie TVP Info Katarzyna Zolna z Prokuratury Regionalnej w Katowicach poinformowała, że śledztwo jest w fazie wstępnej:

Prowadzone są czynności zmierzające do ustalenia, czy zostało popełnione przestępstwo, a jeżeli tak, to kto je popełnił”

- mówiła.

Pełnomocnik dziennikarza podkreśla, że jego klient jest całą sytuacją zaskoczony. Twierdzi, że była żona Durczoka była przy podpisywaniu umowy, wiedziała o kwocie pożyczki oraz zabezpieczeniu w postaci weksla. Mec. Łukasz Isenko w rozmowie z Wirtualną Polską stwierdza:

Z moich informacji wynika, że mój klient procesuje się w sprawie tego kredytu. Pożyczka była brana w 2009 r., kiedy frank szwajcarski był tani, a później gwałtownie podrożał. Automatycznie wzrosła też rata kredytu. To dlatego w pewnym momencie przestał płacić raty”.

Jeden ze śledczych, osoba znająca kulisy sprawy, mówi portalowi:

W zawiadomieniu nie było mowy o tym, że podpis podrobił Durczok. Tylko, że podpis nie należy do jego byłej żony”.

dam/wp.pl,tvp.info